Obecnie ma być utworzone nowe muzeum w Oświęcimiu, które będzie mieścić się w budynku dawnego magazynu SS „Lagerhaus”. Powstanie tam ekspozycja. Będzie ona poświęcona mieszkańcom Ziemi Oświęcimskiej, którzy podczas okupacji niemieckiej pomagali więźniom KL Auschwitz. Jednym z nich był ppor. rez. Alojzy Banaś, o którym pamięć w tym muzeum powinna być szczególnie zachowana.
Postać komendanta obwodu oświęcimskiego Armii Krajowej, ppor. rez. Alojzego Banasia ps. „Zorza”, „Olcha” jest bowiem niezwykła. Zginął rozstrzelany w KL Auschwitz za udział w konspiracji i niesienie pomocy więźniom niemieckiego obozu zagłady w pierwszych latach jego istnienia, kiedy terror w nim był największy i trudny dzisiaj nawet do wyobrażenia.
Jego żona Kazimiera Banaś (z d. Kubisty), nauczycielka, po wojnie mieszkająca w Bytomiu, do końca życia pamiętała tamte tragiczne chwile okupacyjne chwile, gdy Niemcy zabili jej męża i siostrę Bronisławę.
Alojzy Banaś wyrokiem niemieckiego „sądu doraźnego” w Katowicach za postawę patriotyczną został skazany na karę śmierci przez rozstrzelanie. Egzekucja odbyła się 25 stycznia 1943 r. pod Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku nr 11, chociaż w niektórych publikacjach historycznych mylnie się podaje, że odbyła się ona w kostnicy, służącej również jako komora gazowa w krematorium nr 1 na terenie obozu macierzystego w Oświęcimiu
Banaś był jedną z ponad 20 osób działających w strukturach konspiracyjnych ZWZ/AK w Oświęcimiu i okolicy, które zostały aresztowane przez Niemców jesienią 1942 r.
Do masowych aresztowań doszło w wyniku działań agenta gestapo Stanisława Dembowicza i rzekomego uciekiniera z obozu Auschwitz, Mieczysława Mólki-Chojnowskiego, którzy przeniknęli w struktury akowskiej konspiracji. Ujęcia przez gestapo uniknęli tylko nieliczni.
Zdrajcy – Stanisław Dembowicz i Mieczysław Mólka-Chojnowski, zostali skazani na śmierć przez Wojskowy Sąd Specjalny AK. Dembowicz został zastrzelony na ulicy w Sosnowcu, natomiast rzekomego uciekiniera z obozu oświęcimskiego, za jakiego uchodził Mólka-Chojnowski, wytropiono w Wiśle, gdzie wypoczywał w pensjonacie zamieszkałym przez Niemców. Pracownica tego ośrodka, będąca członkiem AK, wpuściła potajemnie do jego wnętrza polskich żołnierzy podziemia, którzy wykonali wyrok.
Z oświęcimskiego aresztu gestapo, które znajdowało się w budynku obecnej plebanii parafii Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny, Alojzy Banaś został przewieziony do więzienia śledczego w Mysłowicach, gdzie przebywał przez trzy miesiące.
– W dniu 4 lutego 1943 r. otrzymałam wezwanie na gestapo, abym zgłosiła się z pięcioma świadkami – relacjonowała Kazimiera Banaś. Byli ze mną: mój ojciec, ciocia i pani Dylikowa. Ojciec dostał takie wezwanie w sprawie córki Bronisławy Kubisty. W gestapo odczytano wyrok: za organizację wojskową i przygotowywanie powstania przeciw Niemcom zostali skazani na karę śmierci przez rozstrzelanie.
W momencie aresztowania Alojzy Banaś w stopniu był komendantem obwodu oświęcimskiego Związku Walki Zbrojnej przekształconego potem w Armię Krajową.
W działalność konspiracyjną był zaangażowany od wiosny 1940 r., a więc jeszcze przed powstaniem KL Auschwitz, do którego pierwszy transport więźniów Polaków przybył z Tarnowa 14 czerwca 1940 r.
Alojzy Banaś, rodem z Nakła Śląskiego był prezesem Związku Oficerów Rezerwy w Tarnowskich Górach i jednocześnie dyrektorem biur magistratu w tymże mieście. Miał przydział mobilizacyjny do 74. pułku górnośląskiego, który w składzie 7. Dywizji Piechoty stacjonował w Lublińcu.
Po zakończeniu kampanii wrześniowej w 1939 r. już nie powrócił na Śląsk, lecz zamieszkał w Oświęcimiu u rodziny żony, gdzie też uzyskał pracę jako urzędnik w magistracie.
Tragiczne wydarzenia rozegrały się jesienią 1942 r. Aresztowano wówczas kilkadziesiąt osób, będących żołnierzami obwodu oświęcimskiego Armii Krajowej wraz z komendantem Alojzym Banasiem. Umieszczono ich we wspomnianym już więzieniu śledczym w Mysłowicach.
Prawie siedemdziesiąt siedem lat temu gehenna oświęcimskich konspiratorów dobiegła końca.
„W dniu 25 stycznia 1943 r. – wspominała Kazimiera Banaś – przewieziono do Oświęcimia moją siostrę (Bronisława Kubisty), męża (Alojzy Banaś), Maksymiliana Niezgodę, Jadwigę Dylik, Mieczysława Jonkisza, Floriana Adamskiego. (…) Aresztowanych przywieziono pociągiem, skrępowanych sznurami. Doniósł mi o tym Dąbrowski, zamieszkały obok dworca i pracujący na kolei, gdyż rozpoznał siostrę Niusię (Bronisława Kubisty). Przywieziono ich około godziny dziewiątej rano i zaprowadzono do obozu. Cały dzień stali na dworze na mrozie. O godzinie szóstej wieczorem rozstrzelano ich na dziedzińcu bloku nr 11. Tę egzekucję widział więzień Apolinary Głąb. W tym czasie robił coś w bloku nr 10 i inniwięźniowie, którzy z nim byli, poznali moją siostrę i powiedzieli mu, że to oświęcimianka”.
Alojzy Banaś, kiedy zginął miał trzydzieści sześć lat.
Nigdy pośmiertnie nie został uhonorowany jakimkolwiek odznaczeniem ani nie był awansowany na wyższy stopień wojskowy.
Upamiętnia go tablica pamiątkowa na cmentarzu parafilnym w Oświęcimiu (symboliczny grób).
Czytaj także: Jestem dumny ze swojego ojca
Zostali rozstrzelani w Auschwitz za walkę z okupantem i niesienie pomocy więźniom
Adam Cyra
Oświęcim, 28 listopada 2019 r.