W czasie wojny w dzisiejszym Dobiegniewie koło Krzyża Wielkopolskiego znajdował się największy w Polsce obóz jeniecki Oflag II C Woldenberg. Przetrzymywano w nim około 6,5 tysiąca podoficerów i oficerów Wojska Polskiego. Żołnierze w obozie prowadzili bardzo aktywną działalność kulturalno – oświatową. Organizowane były zawody sportowe oraz liczne seminaria i wykłady.
Kiedy wiadomo było, że Niemcy w tej wojnie będą stroną pokonaną 25 stycznia 1945 roku podjęto decyzję o ewakuacji obozu. Wtedy też nastąpił wymarsz jeńców w kierunku na zachodnim. 29 stycznia 1945 roku większość ewakuowanych została oswobodzona przez żołnierzy Armii Czerwonej w miejscowości Dziedzice niedaleko Barlinka. Część jeńców ewakuowano dalej w okolice Hamburga. Ostatnia grupa została wyswobodzona przez aliantów 3 maja 1945 roku.
Po wojnie byli więźniowie obozu nie zapomnieli o Dobiegniewie i chętnie pomagali mieszkańcom miasta. Na cokole pomnika stoi granitowy Woldenberczyk wzorowany na postaci byłego jeńca Witolda Domańskiego.
Jednym z jeńców polskich więzionym w Oflagu II C Woldenberg był porucznik rezerwy Stanisław Urbanik, pochodzący ze Sławkowa, uczestnik kampanii wrześniowej w 1939 roku, który przez wiele lat po wojnie pracował jako inżynier, główny mechanik w Olkuskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych. Był on moim wujkiem. Zmarł 12 maja w 2001 roku, mając osiemdziesiąt dziewięć lat i jest pochowany na cmentarzu w Olkuszu. Ponad czteroletni pobyt w niewoli niemieckiej w Oflagu II C Woldenberg interesująco opisał w obszernych wspomnieniach (czytaj w PDF-ie), które są w posiadaniu jego rodziny.
Wymowny fragment tych wspomnień warto przytoczyć: Drugim ważnym momentem 1943 roku, było podanie przez Niemców, do naszej wiadomości „zbrodni katyńskiej” dokonanej przez ZSRR na oficerach polskich. W gazecie obozowej wydawanej przez Niemców w języku polskim – zwanej pospolicie „gadzinówką”, ukazywały się nazwiska ekshumowanych oficerów polskich. Wówczas większość z nas rzucała się do czytania tej gazety by odszukać nazwiska znajomych lub krewnych. Ja czytając kolejną listę zamordowanych w Katyniu, znalazłem dwa bliskie mi nazwiska. Jedno to ppor. Czajka Stefan – kolega i przyjaciel – nauczyciel w szkole podstawowej nr 1 w Olkuszu, a w pracy społecznej, w której i ja uczestniczyłem, był komendantem Powiatowym Związku Strzeleckiego w Olkuszu. Drugie to: ppor. Michał Ornatkiewicz – inżynier i profesor w PSGH w Dąbrowie Górniczej – kierownik Wydziału Elektryczno-Mechanicznego i wychowawca naszego rocznika studiów.
Tragedia ta bardzo wstrząsnęła nami i wielu z tych, którzy dotąd cieszyli się ze zwycięstwa Armii Czerwonej, zaczęło się zastanawiać nad tym co zrobią z nami „rusy”, gdy dostaniemy się w ich ręce. Wówczas przypomniało mi się to co mówił mój plutonowy i byłem zadowolony, że mnie uświadomił, aby nie poddać się Sowietom, bo może i ja znalazłbym się na tej tragicznej liście. Coraz większa ilość oficerów zastanawiała się, gdzie by ewentualnie wyemigrować, aby nie strać się łupem zwycięskiej Armii Czerwonej. Wielu też zaczęło intensywnie uczyć się języka angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego itp. Ja też idąc za podmuchem zacząłem uczyć się języka hiszpańskiego, ale po kilku miesiącach zrezygnowałem z dalszej nauki.
Dziesięć lat temu, uroczystość odsłonięciu Pomnika Woldenberczyka w Dobiegniewie – 2 września 2009 roku – połączona była z obchodami 70. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej. To wyjątkowe święto rozpoczęło się projekcją filmów o tematyce obozowej na terenie Muzeum Woldenberczyka w Dobiegniewie. Główne uroczystości odbyły się na rynku w centrum miasta. Na uwagę zasługuje fakt, że udział w nich wzięło trzech byłych jeńców Oflagu II C Woldenberg. Po odsłonięciu pomnika odprawiona została Msza św. oraz odczytano apel poległych. Imprezie towarzyszyła w dniu następnym Ogólnopolska Konferencja Naukowa pod hasłem „Polski rok 1939″.
Adam Cyra
Oświęcim, 2 maja 2019 r.