Jak Polacy Niemcom Żydów mordować nie pomagali

Kilka lat temu Stefan Zgliczyński napisał książkę „Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali”, która do niedawna była jeszcze dostępna na półkach księgarskich.

Jej recenzent Artur Domosławski napisał:

„Mit Polski Niewinnej jest powielany od dziesięcioleci, wyrastają na nim kolejne pokolenia Polaków. Jan Tomasz Gross dotknął swoimi książkami zaledwie czubka góry – za co mu chwała. Z kolei prace zawodowych badaczy Zagłady, które obnażają polskie w niej wspólnictwo, nie są niestety znane szerszej publiczności. Szkoda, bo wywracają do góry nogami społeczną historię Polski – II RP, okupacji, PRL aż do dziś. W tym kontekście pojawia się książka Stefana Zgliczyńskiego, nie obciążona balastem prac naukowych, zaadresowana szczęśliwie – podobnie jak dzieła Grossa – do szerokiej publiki. Oby ta publika zdołała kiedyś przyjąć do wiadomości, że Polacy masowo donosili na żydowskich sąsiadów (tak, tak, to nie były pojedyncze zatrute jabłka), szantażowali, wymuszali haracze, mordowali. Cierpimy na niedostatek wiedzy i refleksji nad tym, co Polska i Polacy wyrządzili Żydom czy Polakom żydowskiego pochodzenia (odwieczny kłopot z definicją). Nie dlatego, że wiedza ta jest niedostępna, lecz dlatego że większość się przed nią broni. Może książki takie, jak mocna i poruszająca praca Zgliczyńskiego przyczynią się kiedyś w końcu do głębokiej zmiany? A może nie? Możliwe, że mit Polski Niewinnej jest nie do wykorzenienia. Ale próbować trzeba – i ta książka jest taką właśnie ważną, odważną i ambitną próbą”.

Odniosłem wrażenie, że  dalszym ciągiem wmawiania wszystkim Polakom, że byli mordercami jest praca pod redakcją Barbary Engelking, Jana Grabowskiego i Dariusza Libionki, zatytułowana „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” (dziewięć powiatów: bielski, biłgorajski, węgrowski, łukowski, złoczowski, miechowski, nowotarski, dębicki i bocheński), która ukazała się w ubiegłym roku nakładem Centrum Badań nad Zagładą Żydów w Warszawie. Obszerna, dwutomowa, licząca 1700 stron publikacja powstawała przez wiele lat. Badaniem każdego powiatu zajął się inna osoba, autorami poszczególnych rozdziałów są według kolejności Barbara Engelking, Jan Grabowski, Dariusz Libionka, Alina Skibińska, Jean-Charles Szurek, Anna Zapalec, Karolina Panz, Tomasz Frydel, Dagmara Swałtek-Niewińska.

Autorzy książki „Dalej niż noc” twierdzą, że likwidacje gett przetrwało od 200 do 300 tysięcy Żydów. Ukrywali się na ziemiach polskich okupowanych przez Niemców, rzekomo tych Żydów masowo mordowali Polacy.

Jeden z autorów tej książki, Jan Grabowski, podał liczbę 200.000 Żydów rzekomo zabitych przez Polaków, nie potrafił jednak przekonywająco uzasadnić, na czym oparł swoje szacunki.

Po zapoznaniu się z omawianymi książkami, postanowiłem na przykładzie rodziny mojego ojca napisać krótki tekst, zatytułowany:

„Jak Polacy Niemcom Żydów  mordować nie pomagali”.

Mój ojciec Józef Cyra odczas wojny był żołnierzem Armii Krajowej w Okręgu Krakowskim, posługiwał się pseudonimem „Dalkiewicz”. Za działalność konspiracyjną odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

Jego brat i dwóch bratanków, którzy mieszkali także w Przybysławicach koło Minogi (w pobliżu Krakowa) zginęło w KL Auschwitz, o czym tak wspominał:

„Chciałem zaznaczyć, że Antoni Mularczyk był moim przyrodnim bratem, natomiast Stefan Mularczyk i Józef Mularczyk byli jego synami, a moimi bratankami. Na wiadomość o ich śmierci, w intencji każdego z nich, w kościele parafialnym w Minodze ksiądz Piotr Pytlawski odprawił nabożeństwo żałobne”.

Tadeusz Cera, około 1913 r.

Z kolei jego brat Tadeusz ukrywał w swoim gospodarstwie dwóch Żydów – braci, którzy dzięki tej pomocy ocaleli. Jeden z nich po wojnie wyjechał do Monachium w Niemczech, natomiast drugi do Nowego Jorku w USA. Obydwaj dzisiaj już nie żyją.

Na temat pomocy udzielanej Żydom mój ojciec tak napisał po wojnie:

„Jednym z niosących pomoc był mój brat, Tadeusz Cera (Cyra), zamieszkały wraz z rodziną (żona Marianna oraz dzieci: Stanisław, Janina, Danuta i Antonina) w Zamłyniu koło Minogi. Brat od dawna przyjaźnił się z rodziną Meitelsów ze Skały, która prowadziła sklep spożywczy i im to najczęściej sprzedawał zboże oraz nabiał ze swojego gospodarstwa rolnego. Czworo Meitelsów: ojciec, matka, córka i synowa za pośrednictwem mego brata zostało ukrytych w gospodarstwie Feliksa Hanarza w Minodze, a dwaj synowie: Henoch i Josef w gospodarstwie mojego brata, który przygotował dla nich specjalną kryjówkę w stodole. (…) Wiem też, że w Lubawce, w gospodarstwie Sobczyków, ukrywał się Żyd, któremu było na imię Borek. Żydzi byli również przechowywani we wsi Wielmoża w gospodarstwie Antoniego Kajcy, u niejakiego Korzonka ze Skały ukrywała się rodzina Kołataczów. Żadna z wymienionych polskich rodzin nie została wyróżniona za swoje szlachetne czyny. Minęło ponad pół wieku, czyny rolników spod Ojcowa, ratujących kilkudziesięciu Żydów ze Skały, prawie dotychczas nie zostały opisane. Pozostała jedynie w ich rodzinach pamięć o ludzkiej solidarności”. Zobacz: Historia pomocy Rodzina Janczarskich

Tadeusz Cera w latach 1919-1920 służył w polskiej Policji Państwowej, następnie był właścicielem sklepu w Przybysławicach, a potem w Kobylanach. W 1925 r. nabył w Zamłyniu 13 morgów ziemi ornej i na zakupionym gruncie pobudował zabudowania gospodarskie. Przyjaźnił się z żydowską rodziną Majtelesów ze Skały, która prowadziła sklep spożywczy i im to najczęściej sprzedawał zboże oraz nabiał ze swojego gospodarstwa rolnego.

Uratowany przez mojego stryja podczas okupacji niemieckiej od zagłady Henoch Meiteles (z prawej) na ślubie u przyjaciół, Monachium 1973 r.

W obliczu hitlerowskiego zagrożenia aktywnie udzielił  pomocy członkom tej rodziny, z której ojciec, matka, córka i synowa za jego pośrednictwem zostali ukryci w gospodarstwie Feliksa Hanarza w Minodze. Dwaj natomiast synowie z tej rodziny – Henoch i Josek znaleźli schronienie w gospodarstwie mojego brata Tadeusza Cery, który przygotował dla nich specjalną kryjówkę w stodole. Wszyscy wymienieni członkowie rodziny Majtelesów w ukryciu przetrwali okupację niemiecką i szczęśliwie doczekali wyzwolenia w dniu 17 stycznia 1945 r.

W kilkanaście dni później mój ojciec odwiedził swojego brata Tadeusza Cerę. Obydwaj ocaleni bracia, o czym wspominał powyżej w swojej relacji: Henoch i Josek Majteles mieszkali nadal w Zamłyniu i wówczas dopiero dowiedział się o ich pobycie w rodzinie swojego brata: Zaznaczam, ze Henocha, który był niewiele młodszy ode mnie, bardzo dobrze znałem jeszcze sprzed wojny, podobnie jak i pozostałych członków tej rodziny. (…) Wiem, ze rodzina Majtelesów, mieszkając potem w Niemczech i USA, prowadziła korespondencję z moim bratem, jak również czasami przesyłała mu paczki z różnymi podarunkami, przeważnie odzieżą – wspominał po wojnie.

Tadeusz Cera zmarł w 1962 r., natomiast jego żona Marianna   w 1988 r. Nigdy za swojego życia nie starali się, aby ich uhonorowano za ocalenie  innych.

Mój stryj ratował Żydów (listy dziękczynne pisane po wojnie przez uratowanych)

Ojciec wiele opowiadał mi także o zbrodniczej działalności w okolicach Skały komendanta policji granatowej w Miechowie o nazwisku Kazimierz Nowak, który dopuścił się wielu zbrodni na Żydach, Cyganach i Polakach, za co żołnierze Armii Krajowej wykonali na nim wyrok śmierci na ulicach Miechowa 24 czerwca 1943 roku.

Te zdarzenia przedstawił Roman Tomczyk w zbiorze opowiadań  Mali nadludzie (1967, Wydawnictwo Śląsk), pisząc m.in. o volksdeutschach i granatowych policjantach oraz innych podpisujących cyrografy współpracy  z niemieckim władzami okupacyjnymi, które odpowiedzialne są za zbrodnie popełnione na administrowanych przez nich terenach Generalnego Gubernatorstwa.

Na zakończenie trzeba zaznaczyć, że Stefan Zgliczyński (ur. 1967) – jest publicystą, dyrektorem edycji polskiej miesięcznika „Le Monde diplomatique”. Jego książka „Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali” jest jednym z przykładów pomówień wszystkich Polaków, podobnie jak publikacje Jana Tomasza Grossa.

W okolicach Niemodlina mieszka rodzina niemieckiego żandarma Karola Boronia z Jedwabnego. Jego syn twierdzi, że ojciec otrzymał polecenie od niemieckich przełożonych, aby dostarczył kilku kanistrów z benzyną, którą oblano stodołę ze spędzonymi w jej wnętrzu Żydami i ją podpalono. Może Jan Tomasz Gross, jako autor „Sąsiadów”, podejmie się wyjaśnienia tej sprawy.

Zobacz: Zagłada Żydów w Olkuszu

Zagłada Żydów w Skale

Skała. Żydów wywieziono furmankami. Został tylko kirkut i jeden pomnik

Mój stryj ratował Żydówstrona 1 strona 2 strona 3 strona 4

Olkusz.  Zagłada i pamięć.  Dyskusja o ofiarach wojny i świadectwa ocalałych Żydów  (pod red.   I. Cieślika,   O. Dziechciarza i K. Kocjana). Olkusz 2007

Adam Cyra

Oświęcim, 12 marca  2019 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *