Życiorysy więźniów policyjnych z bloku nr 11 są wstrząsające. Muzeum Auschwitz planuje likwidację wystawy na ich temat, która znajduje się w dwóch salach na parterze w Bloku Śmierci. Obecnie będzie tam eksponowana wystawa o Rotmistrzu Pileckim i obozowym ruchu oporu. Osobiście przeciwko temu pomysłowi stanowczo protestuję i wyrażam swój sprzeciw. Zobacz: historyk protestuje przeciwko nowej wystawie w Muzeum w Bloku Śmierci
W podziemiach bloku nr 11, który zwany był Blokiem Śmierci pozostały napisy. Por. Konstanty Kempa ps. „Tadeusz” wyrył na ścianie oraz na drzwiach celi nr 19: „Kempa Kostek” oraz „Kempa, 2.V.44”. Jego wnuk Wojciech Kempa napisał poruszający artykuł
„To mój dziadek był autorem raportów dotyczących zbrodni dokonywanych w KL Auschwitz”.
Konstanty Kempa urodził się 27 lutego 1916 r. w Łabędach koło Gliwic. Wywodził się z rodziny o patriotycznych tradycjach. Jego ojciec – Euzebiusz Kempa – dowodził kompanią powstańców w trzecim Powstaniu Śląskim. Natomiast kiedy Śląsk w 1922 r. został podzielony na część należącą do Polski i na część państwowo przynależną do Niemiec, rodzina Kempów opuściła Łabędy i zamieszkała w Katowicach, w tzw. domu uchodźców przy ul. Kilińskiego. W tym mieście Kostek uczęszczał do szkoły powszechnej, a następnie do gimnazjum matematyczno-przyrodniczego. Później, dzięki pomyślnie zdanemu egzaminowi konkursowemu, został przyjęty do Korpusu Kadetów we Lwowie, gdzie w latach 1931-1935 przygotowywał się do żołnierskiej służby.
Niewątpliwie wpływ na wybór takiej drogi życiowej miał klimat panujący w domu jego rodziców, w którym żywa była tradycja ojcowskiego udziału w walkach powstańczych i narastała świadomość, że Ojczyzna znowu może znaleźć się w potrzebie.
Młody Kempa ukończył podchorążówkę w Komorowie Mazowieckim, otrzymując w 1937 r. promocję na podporucznika. Jako zawodowy oficer piechoty został przydzielony do I Batalionu 11 Pułku Piechoty w Szczakowej. Dwa lata później uczestniczył w nierównych zmaganiach z hitlerowcami w wojnie obronnej Polski, walcząc na odcinku Mikołów-Tychy. Nim dostał się do niewoli niemieckiej, brał udział m.in. w bitwie pod Korczynkiem, podczas której – jak pisze Zbyszko Bednorz w wydanej w 1988 roku książce „Lata krecie i orłowe” – „za pomocą jednego działka przeciwpancernego wraz ze swym siedmioosobowym oddziałkiem zatrzymał w sposób bohaterski natarcie niemieckich czołgów, niszcząc dziewięć pędzących z góry stalowych kolosów. Przygotowany przez dowódcę Kempy wniosek o nadanie mu Krzyża Virtuti Militari niestety, z powodu kapitulacji, nie został już zrealizowany”.
Dalej Zbyszko Bednorz tak wspomina swojego przyjaciela: „Po szczęśliwej ucieczce zza drutów jenieckich powrócił jesienią 1939 r. do Katowic i zaczął myśleć o przedostaniu się za granicę, do armii polskiej we Francji, już nawet poczynił konkretne kroki w tym kierunku, zdobywając fałszywe papiery i za pośrednictwem jakiegoś architekta uzyskał włoską wizę (…). Ale wciąż się wahał aż w końcu, w przeddzień ustalonej daty wyjazdu, zamiast wojny o Polskę na ziemi francuskiej wybrał wojnę o Polskę na ziemi rodzinnej, wśród hałd i kominów. Doszedł z przyjaciółmi do wniosku, że front walki podziemnej, który coraz wyraźniej zaczął się tworzyć na miejscu, nad Czarną Przemszą, Rawą i Brynicą bardziej go może potrzebować niż front nad Sekwaną”.
W konspiracji był niezwykle aktywny od samego początku, chociaż dzisiaj niemożliwością jest w pełni odtworzyć jego działalność i zasługi położone w podziemnej walce z okupantem.
Wiadomo jest, że należał do założonej w Katowicach organizacji „Ku Wolności”, która powstała już w październiku 1939 roku, a następnie działał w ZWZ, ściśle współpracując z poetą-żołnierzem por. Wacławem Stacherskim. Ten aktywny konspirator Śląska i Zagłębia został później inspektorem katowickim AK, a także był dowódcą oddziałów dywersyjno-sabotażowych pod nazwą „Związek Odwetu”. Jego współpracownik, por. Konstanty Kempa, podejmował również próby literackie. Obydwaj należeli do tego pokolenia żołnierzy konspiracji, które piórem i karabinem walczyło z wrogiem.
Razem z porucznikiem „Tadeuszem” nierówne zmagania z hitlerowcami prowadziła jego narzeczona, a potem żona Łucja (z domu Wróbel). Pochodziła również z rodziny powstańczej. Wróblowie mieszkali w Sośnicy pod Gliwicami, skąd, po podziale Śląska, podobnie jak Kempowie przeprowadzili się do Katowic. W konspiracji zaangażowane były również dwie siostry Łucji: Róża i Klara, a także brat Alojzy. Jeszcze jeden brat – Ryszard, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.
Ślub Łucji i Konstantego Kempy odbył się 21 czerwca 1942 r. Młodzi zamieszkali w Sosnowcu przy ulicy Lwowskiej 3, gdzie w rok później urodził się im syn Stanisław.
Łucja, przedwojenna maturzystka Liceum Handlowego w Chorzowie, oficjalnie zatrudniona w sosnowieckim oddziale tzw. Warschauer Versicherung – Gesellschaft, podobnie jak jej mąż, bez reszty była oddana walce o niepodległą Polskę. W ich domu odbywały się potajemne spotkania, przygotowywano i przepisywano na maszynie sprawozdania, raporty i meldunki, a także przechowywano broń, którą wiele razy Łucja przewoziła w wózku dziecinnym synka, ukrytą pod niemowlęcym becikiem. Aktywnie działała również jako konspiracyjna kurierka, szczególnie wówczas, gdy „Tadeusz”, wykonując rozkaz przełożonych, przeniósł się do Oświęcimia.
Od dłuższego czasu zaangażowany był bowiem w pracach Delegatury Rządu RP na Kraj. Stanowiła ona zorganizowaną, podziemną administrację państwową, w której ministerstwom odpowiadały departamenty. Jednym z nich był Departament Informacji i Prasy, w ramach którego dla Ziem Wschodnich i Zachodnich (włączonych do Rzeszy) wydzielono Sekcje: Wschodnią i Zachodnią. Zadaniem tej ostatniej było koordynowanie działań prorządowych organizacji konspiracyjnych na ziemiach przyłączonych do Rzeszy. Do nich należały również wszelkie akcje związane z obozem oświęcimskim.
Por. Konstanty Kempa ze służby wojskowej w Związku Walki Zbrojnej na Śląsku przeszedł do służby w Delegaturze, gdzie pełnił funkcję inspektora, kierując całą terenową siecią informacyjno-propagandową Sekcji Zachodniej na Śląsku. Delegatura zażądała od niego możliwie dokładnych danych o obozie w Oświęcimiu. Dla potrzeb służby „Tadeusz” przeniósł się do tego miasta, którego niemiecka nazwa Auschwitz budziła postrach wśród narodów Europy.
Zamieszkał w domu rodziny Dylików przy ulicy Szkolnej 388 (wówczas Schulstrasse). Tutaj znajdował się jeden z punktów kontaktowych wspomnianego już „Nowiny” – Wacława Stacherskiego. W domu tym „Tadeusz” zorganizował również swój sekretariat i ośrodek łączności. Ernestyna – jedna z czterech córek Dylikowej, zaangażowana w konspiracji – była sekretarką Kempy. Ona to właśnie przepisywała sporządzane przez niego raporty, sprawozdania i zestawienia, donoszące o zbrodniach popełnianych przez SS w KL Auschwitz.
Prowadzono działalność konspiracyjną w pobliżu naelektryzowanych drutów i dymiących krematoriów pobliskiego obozu, mimo niespodziewanego i tragicznego w skutkach uderzenia ze strony wroga, które nastąpiło jesienią 1942 r. W wyniku zdrady, mającej wtedy miejsce w obwodzie oświęcimskim AK, aresztowani zostali: komendant Alojzy Banaś oraz Maksymilian Niezgoda, Jan Jakuczek, Bronisława Kubisty, Jadwiga Dylik i inni. Ostatnia z wymienionych to jedna z córek Dylikowej, nauczycielka, posługująca się w konspiracji pseudonimem „Jadzia, która została rozstrzelana wraz z pozostałymi w obozie oświęcimskim w styczniu 1943 r. Jej heroiczna postawa podczas kilkumiesięcznego śledztwa prowadzonego w mysłowickim więzieniu i nieujawnienie swoich powiązań z por. Konstantym Kempą, uratowały wówczas kierowaną przez niego redutę Sekcji Zachodniej w domu Dylików od zagłady. Ratunek ponadto przyniosło szybkie zdemaskowanie sprawców powyższej zdrady – konfidentów: Stanisława Dembowicza i Mieczysława Mólki-Chojnowskiego, zlikwidowanych z wyroku Wojskowego Sadu Specjalnego AK.
Konstanty Kempa oficjalnie zatrudniony był na terenie Oświęcimia w firmie zajmującej się wydobywaniem żwiru i piasku z koryta rzeki Soły. Ze względu na charakter wykonywanej pracy mógł poruszać się po terenie przyobozowym. Nawiązał kontakty z pracującymi tutaj więźniami, co umożliwiło zorganizowanie bezpośrednich kontaktów informacyjnych. Pomagali w tym inni mieszkańcy Oświęcimia, razem z nim pracujący w niemieckiej firmie i równocześnie od dawna działający w konspiracji ZWZ/AK, np. były oświęcimski urzędnik kolejowy Władysław Saternus. Do współpracy pozyskano jednego z esesmanów, którego prawdziwe nazwisko do dzisiaj nie jest znane. W ten sposób szły w świat przez Sekcję Zachodnią Delegatury wiadomości o okrutnej rzeczywistości KL Auschwitz przekazywane za pośrednictwem „Tadeusza”.
„Tadeusz” niósł także aktywną pomoc więźniom, pośrednicząc w przekazywaniu leków, co tak przedstawia Adela Korczyńska: „Drogi tych leków dostarczanych przez kolejarzy, wiodły do placówki Delegatury Śląskiej, która w celu realizowania m.in. tej pomocy, zorganizowała punkt Delegatury w firmie Kies und Steiwerke w Oświęcimiu. Pracowali tam por. Konstanty Kempa, pseudonim „Tadeusz” i Ernestyna Dylik, jego sekretarka w pracy podziemnej. Lekarstwa w małych paczkach przerzucano do obozu. Dostarczanie medykamentów ze Śląska opierało się przeważnie na funduszach społecznych (…). Instytucją, która odegrała bardzo poważną rolę organizatorską w akcji społecznej na Śląsku, w tym również pomocy więźniom obozu oświęcimskiego, był Kościół. Wiadomo, że do pierwszych organizatorów pomocy więźniom należeli ojcowie Salezjanie i siostry Serafitki z Oświęcimia; wiadomo, że księża powiatu oświę- cimskiego i żywieckiego oprócz darów w naturze składali miesięczne kwoty z wpływów parafialnych, wiadomo nadto, że ks. metropolita krakowski, Adam Stefan Sapieha, prowadził akcję pomocy, przez bratanka dziekana oświęcimskiego Jana Skarbka”.
Z por. Konstantym Kempą współpracowało wiele osób, nie tylko w Oświęcimiu, lecz przede wszystkim na Górnym Śląsku. Do nich należał m.in. inż. Mikołaj Kotowicz ps. „Mieczysław”, wybitny fachowiec w dziedzinie walcarek oraz znakomity konstruktor, który dokonał całkowitej modernizacji walcowni huty „Pokój” w Nowym Bytomiu, odznaczającej się przed wojną najwyższym standardem światowym. Tuż przed jej wybuchem podlegały mu w hucie wszystkie działy urządzeń hutniczych i konstrukcji stalowych. Do pracy w tym zakładzie inż. Mikołaj Kotowicz został przymusowo skierowany przez Niemców w czasie wojny. Był jednym z głównych działaczy podziemnej struktury informacyjno-propagandowej Delegatury na Śląsku.
28 lutego 1944 r. nastąpiło niespodziewane aresztowanie „Tadeusza”, którego skuto kajdankami w biurze jego oświęcimskiej firmy, tuż po przyjściu do pracy. Przyczyna tej tragedii nie została wyjaśniona i nie udało się ustalić nazwiska zdrajcy. Przy aresztowanym znaleziono dokumenty dostarczone mu ostatnio przez inż. Mikołaja Kotowicza, dotyczące produkcji uzbrojenia. Znajdowały się one w skrytce wraz z raportami na temat potworności KL Auschwitz i pistoletami z amunicją. Wkrótce została ujęta także żona „Tadeusza” – Łucja, a także jej siostra – Klara Wróbel. Ta ostatnia została wywieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, który szczęśliwie przeżyła. Łucję natomiast czekał pobyt aż do wyzwolenia w więzieniu śledczym w Mysłowicach, z krótką przerwą, kiedy to zwolniono ją na czas porodu córeczki Krysi. Niemowlęciem i małym Stasiem, urodzonym rok wcześniej, zajęli się jej rodzice.
Nastąpiły dalsze aresztowania i nasilone akcje gestapo. Między innymi 20 marca 1944 r. został ujęty w zasadzce przy ulicy Gliwickiej 100 w Katowicach, w wyniku działalności konfidentów Wiktora Grolika, Gerharda Kamperta i Pawła Ulczoka, bez reszty oddany konspiracji inspektor katowicki AK – por. Wacław Stacherski, który zginął z wyroku „sądu doraźnego” Johannesa Thümmlera w obozie oświęcimskim 18 września 1944 r.
Inż. Mikołaj Kotowicz, choć ostrzeżony o „wsypie” w Oświęcimiu, postanowił trwać na posterunku. Jego aresztowanie nastąpiło 21 marca 1944 r. wraz z por. Konstantym Kempą oraz innymi ujętymi przez gestapo konspiratorami, przede wszystkim ze Śląska. Został osadzony w więzieniu w Mysłowicach. Z tej katowni gestapo wielu aresztowanych przewieziono po zakończeniu śledztwa do bloku nr 11 w Oświęcimiu. Stąd niektórzy spośród aresztowanych zdołali wysłać grypsy. Zachowało się do dzisiaj kilka z nich, napisanych także przez „Tadeusza”, poruszających do głębi, przepełnionych jednak wiarą i nadzieją. Ostatni z nich dotarł do rąk rodziny Kempów dopiero dwa lata po wojnie. Napisany został przez Kempę na krótko przed jego egzekucją, wykonaną 6 stycznia 1945 r. przez rozstrzelanie w krematorium nr 5 w Brzezince.
Wyrok zapadł w dniu poprzednim, 5 stycznia 1945 r., na ostatnim posiedzeniu „sądu doraźnego” w bloku nr 11, któremu przewodniczył Johannes Thümmler. Razem z „Tadeuszem” zginął inż. Mikołaj Kotowicz.
Por. Konstanty Kempa, mając zaledwie dwadzieścia dziewięć lat, zginął wraz ze współtowarzyszami konspiracyjnej walki nieomal w przeddzień wolności. Zofia Gabryś-Domasik, łączniczka AK, więziona wówczas w bloku nr 11 zapamiętała, że w ostatnich godzinach życia żarliwie modlił się na różańcu, który pozostawił na parapecie okiennym idąc na śmierć w dniu 6 stycznia 1945 r. Różaniec ten zabrała jedna z więźniarek.
Nim Erich Muhsfeld po wojnie został skazany na karę śmierci, pewnego wiosennego dnia 1947 r., do domu Wróblów przy przy ulicy Batorego 2 w Katowicach przybył nieznany, były więzień KL Auschwitz. Przyniósł pożegnalny gryps, przekazany mu przed śmiercią przez por. Konstantego Kempę. Była to nieduża, złożona we czworo kartka papieru, z wydeptanymi odciśnięciami i znakami rdzy od gwoździ, gdyż ofiarodawca nosił ją w hitlerowskich obozach koncentracyjnych ukrytą między obcasem a podszewką buta. On sam nic o sobie nie chciał powiedzieć, a przekazana przez niego przesyłka, będąca już wtedy głosem z zaświatów, jest wstrząsającym dokumentem zbrodniczej działalności hitlerowców i dowodem niezłomnego hartu ducha „Tadeusza”.
6 I 1945 Najukochańsi Rodzice, jestem po wyroku – za parę godzin, a może minut mnie zabiją. Proszę Was, nie rozpaczajcie. Życie daję za Ojczyznę. Bóg ostatnie chwile naprawdę daje mi dobre, bo duchowo jestem silny. Przyjąłem w Nowy Rok Komunię świętą, tak, że idę na śmierć pojednany z Bogiem. Proszę Was, módlcie się dużo za mnie… Mamo, opiekuj się dobrze i wychowuj Krysieńkę i Stasieńka, aż moja kochana Lusia wróci. Żyjcie szczęśliwie razem z wszystkimi pozostałymi. Żegnajcie z Bogiem i Wy kochani teściowie, krewni, żegnajcie dziateczki, moje małe sięrotki. Żegnaj Bolku i Stefcio, szwagrowie i szwagierki. Najukochańsza Lusieńko! Do końca mojego życia myślę o Tobie, bo tylko Ciebie jedyną moją kocham nade wszystko. Żegnaj. Zostań z Bogiem. Duch mój będzie zawsze z Tobą i dziateczkami. Lusieńko, bądź silną. Daj dzieciom moje nazwisko, staraj się o nie. Żyj beztrosko z Bogiem. Mam silną wiarę w Boga i Przeczystą Panienkę. Żegnajcie z Bogiem. Mąż, ojciec, syn, brat, zięć i szwagier Kostek
O pewnych szczegółach związanych z wykonaniem wyroku rodzina Konstantego Kempy wiedziała już wcześniej z listu, który w sierpniu 1945 r. skierował do wdowy po Nim, szczęśliwie ocalały, były więzień KL Auschwitz, kapelan obwodu oświęcimskiego ZWZ/AK, ksiądz Władysław Grohs de Rosenburg. Fragment tego listu warto również przytoczyć:
„Po południu około godziny trzeciej (…) na sądzie doraźnym, który odbył się w bloku jedenastym w kancelarii blokowej zapadł wyrok śmierci na Konstantego Kempę (…), którego znałem osobiście i w czasie między 11 listopada 1944 a 5 stycznia 1945 rozmawiałem z nim kilka razy. Konstanty Kempa tuż przed wyrokiem, a już po wywołaniu go z celi, zdając sobie sprawę z tego, że idzie na śmierć, rozmawiał ze mną i z ojcem Bogusławem Woźnickim, karmelitą bosym z Wadowic, przekazał nam swoje pamiątki więzienne oraz dzienniczek prowadzony po kryjomu w lagrze, z prośbą abyśmy to przekazali jego żonie wraz z jego ostatnimi poleceniami. Pamiątki te zostały nam odebrane przed kąpielą w obozie w Mauthausen 27 stycznia 1945 r.”
W tym dniu, kiedy ksiądz Władysław Grohs de Rosenburg i ojciec Bogusław Woźnicki utracili w Mauthausen pamiątki przekazane im w Oświęcimiu przez „Tadeusza”, obóz Auschwitz-Birkenau przestał istnieć.
W kilka miesięcy później, już po zakończeniu wojny Edmund Męclewski – były szef Sekcji Zachodniej Departamentu Informacji i Prasy Delegatury Rządu na Kraj w liście do Łucji, wdowy po Konstantym Kempie, napisał:
„Jeśli istnieje pojęcie dumnej żałoby, ma Pani do niej wszelkie i najwyższe prawo. Śmierć Pani śp. męża była śmiercią w walce o najwyższe dobro, jakie Bóg pozwolił człowiekowi na ziemi rozeznać (…). Zginął jako żołnierz, padł ten odważny bojownik i wzorowy oficer po pięciu latach nieprzerwanej, nieustraszonej służby na pierwszej linii frontu, służby tym trudniejszej, że podziemnej. Pracy śp. porucznika „Tadeusza” zawsze towarzyszyło najwyższe uznanie władz wojskowych i cywilnych (…). Wypełnił swój wysoko pojmowany obowiązek do końca i bez reszty, bo nawet po aresztowaniu, w najcięższych próbach nie zawiódł. Wydaje mi się, że więcej i pełniej nie można o towarzyszu broni powiedzieć (…) i że nie można powiedzieć prawdziwiej. Jego ducha kaci nie złamali (…). Pamięć o Poległym, o Jego pracy, walce, postawie i śmierci pozostanie u nas na zawsze”.
Przedstawiony opis życia i działalności por. Konstantego Kempy jest niezwykłym przyczynkiem do historii nieugiętej walki narodu polskiego o wolność. Zobacz: Za parę godzin a może minut mnie zabiją
Bibliografia
APMA-B. Zespół Oświadczenia t. 143, k. 83-90, relacja Ernestyny Dylik-Zelinki; Zbyszko Bednorz, Lata krecie i orłowe, Warszawa 1987; Adam Cyra, Porucznik „Tadeusz”, „Katolik” 1988 nr 4; tegoż: Prawo do dumnej żałoby, „Gość Niedzielny” 1995 nr 4; tegoż: „Tadeusz”, „Kierunki” 1990 nr 5; tegoż: Zbrodnia nie ukarana. Ostatni Standgericht (sąd doraźny) pod przewodnictwem dr. Johannesa Thümmlera w KL Auschwitz w dniu 5 stycznia 1945 r., Oświęcim 2005, s. 7, 9-15, 27 i 28; Alojzy Targ, biogram: Kempa Konstanty (1916-1945), „Polski Słownik Biograficzny” 1966, t. XII, s. 336; Wspomnienia okupacyjne Zofii Gabryś-Domasik ps. „Wera”, „Biuletyn Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem” 1996 nr 28, s. 32 i 33. Zob. także: Raporty z ziem wcielonych do III Rzeszy (1942-1944), pod red. Zbigniewa Mazura, Aleksandry Pietrowicz i Marii Rutowskiej, Poznań 2004.
Adam Cyra
Oświęcim, dnia 14 kwietnia 2018 r.