Rotmistrz Witold Pilecki, twórca konspiracji wojskowej w KL Auschwitz, w swoim powojennym raporcie z 1945 roku napisał,
że dopiero w obozie doczekał takiej chwili, o której na wolności przed wojną mógł tylko pomarzyć:
Nareszcie doczekałem się momentu, o którym kiedyś można było tylko marzyć – zorganizowaliśmy komórkę polityczną naszej organizacji, gdzie bardzo zgodnie współpracowali koledzy, którzy na ziemi zjadali się wzajemnie w sejmie: Roman Rybarski – prawica, Stanisław Dubois – lewica, Jan Mosdorf – prawica, Konstant Jagiełło – lewica, Piotr Kownacki – prawica, Kiliański – lewica, Stefan Niebudek – prawica, itd. Długi szereg naszych byłych polityków-partyjniaków.
Więc trzeba było Polakom pokazywać codziennie górę trupów polskich, żeby się pogodzili i zdecydowali, że ponad różnice i wrogie stanowisko, jakie zajmowali w stosunku do siebie na ziemi, jest większa racja – zgoda i jeden front przeciwko wspólnemu wrogowi, którego przecież zawsze mieliśmy w nadmiarze. A więc racja zgody i racja wspólnego frontu zawsze była i zawsze znajdowała się w przeciwieństwie do tego, co czynili na ziemi: wieczne pieniactwo i żarcie się w Sejmie.
Powyższe stwierdzenie do dzisiaj nic nie straciło na aktualności.
Zobacz film: Pucz
Zamów: Polscy narodowcy jako ofiary KL Auschwitz
Adam Cyra
Oświęcim, dnia 17 stycznia 2017 r.