Prof. dr hab. Marian Zgórniak urodził się 5 grudnia 1924 r. w Ropnicy Polskiej k. Gorlic. Był żołnierzem ZWZ/AK należącym do konspiracyjnej grupy zorganizowanej przez jego ojca Stanisława Zgórniaka. Bezpośrednią przyczyną aresztowania siedemnastoletniego Mariana wraz z ojcem 2 czerwca 1942 r. było załamanie się podczas śledztwa jednego z członków Armii Krajowej w powiecie gorlickim.
Śledztwo w naszej sprawie – relacjonował po wojnie Marian Zgórniak – prowadzone było przez gestapo w Gorlicach i trwało do końca czerwca 1942 r., kiedy to przewieziono nas do więzienia w Jaśle, gdzie jeszcze dodatkowo przesłuchiwano mojego ojca. Końcem listopada 1942 r. wywiezieni zostaliśmy do więzienia w Tarnowie, a stamtąd 19 stycznia 1943 r. do KL Auschwitz, gdzie otrzymałem numer 90788, ojciec zaś nr 90789. (…) Obóz oświęcimski opuściłem wraz z ojcem 25 października 1944 r. Na kilka dni przed wyjazdem zostaliśmy wraz z innymi Polakami przeniesieni do Brzezinki, gdzie nasz transport oczekiwał na wyjazd. Nie mieliśmy jednak pewności, czy rzeczywiście chodzi o ewakuację, czy skierowanie do komory gazowej. Obawy przed zagazowaniem wystąpiły szczególnie mocno wtedy, kiedy prowadzono nas do dezynfekcji obok krematoriów.
Marian Zgórniak wraz z ojcem został ewakuowany do KL Gross-Rosen, a następnie w lutym 1945 r. do obozu w Buchenwaldzie, gdzie jego ojciec po kilku dniach zmarł. Dwudziestoletniego już wtedy Mariana przeniesiono kolejny raz do innego obozu, tym razem do Flossenbürga, gdzie w trakcie ewakuacji obozu udało mu się uciec wraz z kilkoma innymi współwięźniami. Wkrótce połączyli się z inną grupą uciekinierów, rozbroili kilkuosobowy niemiecki patrol, następnie zajęli lotnisko w pobliżu Jeny w Turyngii, gdzie doczekali przyjścia wojsk amerykańskich. Po latach wspominał tamte tragiczne przeżycia:
Okropne były transporty do innych obozów. Nie wiadomo było co człowieka spotka. W każdym obozie trzeba się było na nowo uczyć. Były wypadki, że jeżeli ktoś na przykład w Oświęcimiu był na stanowisku administracji obozowej i znęcał się czy torturował innych więźniów, po przyjściu do następnego obozu był skazywany na samosąd. Bo tam znowu był traktowany jak wszyscy. Pamiętam taką scenę z Buchenwaldu. Był to specyficzny obóz, bo rządzili tam niemieccy komuniści. Ich było najwięcej. Jeżeli wśród polskich więźniów byli członkowie jakichś lewicowych organizacji, to ich windowano. A na przykład jak przyszedł… – już nie pamiętam jego nazwiska, w każdym razie przed wojną był wicewojewodą krakowskim – to został wysłany transportem do Dory. W Buchenwaldzie autonomia więźniów była większa. Jak nas po przyjeździe przyprowadzili do dezynfekcji, od razu zapytali, czy są jacyś tego typu więźniowie. I paru mężczyzn z naszego transportu wskazało na Ukraińca, który w podobozie Gross-Rosen w Breslau-Lissa był vorarbeiterem i bardzo znęcał się nad więźniami. I od razu odbył się samosąd. Czterech tamtejszych więźniów wzięło go za ręce i za nogi i z całej siły walnęło o betonową podłogę, aż mu się mózg roztrzaskał. A esesmani tylko się z zadowoleniem przyglądali. Funkcyjni w Buchenwaldzie mieli bardzo dużą władzę. Ale podobnie było w Oświęcimiu.
Do Polski wrócił w 1946 r. Zdał maturę, a potem ukończył historię i prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie uzyskał także doktorat, habilitując się w 1966 r. W 1953 r. ożenił się z Izabelą Nowosielską, z którą miał syna oraz doczekał się wnuka.
Niestrudzoną pracą i talentem zdobywał kolejne szczeble drogi naukowej do profesury włącznie. Był badaczem polskich oraz obcych archiwów i bibliotek, autorem wielu cennych prac poświęconych dziejom walk o wolność i suwerenność. Położył fundamentalne zasługi w badaniach nad historią wojskowości, dyplomacji i dziejów społecznych.
Uczony i wychowawca całych pokoleń studenckich. Był mistrzem dla ponad 260 magistrantów, 28 doktorów, z grona których 14 uzyskało stopień naukowy doktora habilitowanego, a czterech tytuł profesora. Należę również do uczniów niezapomnianego Profesora, pod którego kierunkiem napisałem pracę magisterską na temat: „Doktryna wojenna armii II Rzeczypospolitej”.
Uhonorowany licznymi odznaczeniami państwowymi, między innymi: Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami (Londyn 1944), Krzyż Armii Krajowej (1970), Złoty Krzyż Zasługi (1973), Krzyż Kawalerski OOP (1975), Krzyż Oświęcimski (1988), Krzyż Komandorski OOP (1998) i Krzyż Komandorski z Gwiazdą OOP (2003).
Na wiadomość o Jego śmierci Dyrekcja i Pracownicy Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego napisali w nekrologu:
W osobie Profesora żegnamy Człowieka o wyjątkowej osobowości i nieprzemijających zasługach dla nauki historycznej, pełnego dobroci i przychylności dla innych.
Takim pozostanie również w mojej pamięci serdeczny, uśmiechnięty i życzliwy dla wszystkich Profesor, okazujący studentom zrozumienie, którego odejście stanowi wielką stratę dla polskiego środowiska naukowego. Jego pogrzeb, który zgromadził również wielu wychowanków Profesora, odbył się na cmentarzu na Salwatorze w Krakowie w dniu 24 listopada 2007 r.
Adam Cyra
Oświęcim, 1 grudnia 2007 r.