KL Auschwitz w początkowym okresie istnienia był miejscem kaźni przede wszystkim Polaków. Byli to przedstawiciele polskiej inteligencji, członkowie ruchu oporu i Polacy schwytani w łapankach oraz w niewielkiej liczbie polscy Żydzi, przywożeni w transportach wraz z Polakami. Masowa zagłada ludności żydowskiej przywożonej z różnych krajów europejskich podbitych przez hitlerowców, rozpoczęta została w komorach gazowych Birkenau wiosną 1942 r.
Równocześnie transporty Polaków kierowane były nadal do KL Auschwitz aż do końca istnienia obozu. Przywożono tu m.in. mieszkańców wysiedlonych wiosek z Zamojszczyzny oraz ludność powstańczej Warszawy. Spośród więzionych w obozie oświęcimskim około stu pięćdziesięciu tysięcy Polaków, połowa z nich w nim zginęła. Symbolem zagłady Polaków w KL Auschwitz jest blok nr 11 (początkowo nr 13), zwany Blokiem Śmierci i znajdująca się na jego dziedzińcu Ściana Straceń, pod którą rozstrzelano co najmniej kilka tysięcy Polaków.
Parter i podziemia bloku nr 11
Na parterze tego bloku do maja 1942 r. przebywali więźniowie karnej kompanii, natomiast jego piwnice zamieniono na centralny areszt obozowy, w którym były cele zwane bunkrami. W 1941 r. zdarzało się, że w celach tych więźniowie ginęli śmiercią głodową. Były tam również cztery małe cele do stania. Umieszczano jednak w nich głównie więźniów, których podejrzewano o działalność konspiracyjną przed aresztowaniem lub w obozie, sabotaż w pracy, przekazywanie grypsów lub więźniów podejmujących próby ucieczek, a także ujętych uciekinierów. Przebywały w nim również osoby aresztowane za pomoc niesioną więźniom. Brutalne śledztwo kończyło się najczęściej dla osadzonych wyrokiem śmierci przez rozstrzelanie.
„Powrót niepożądany”
Niektórzy więźniowie przybywali do obozu, mając kartach personalnych zapis: „powrót niepożądany” lub mieli naniesiony czerwony krzyżyk. Esesmani z obozowego gestapo, co pewien czas przeglądali akta więźniów z takimi adnotacjami i sporządzali wykazy ich nazwisk. Takich więźniów wzywano do kancelarii obozu w celu sprawdzenia danych personalnych i w tym samym dniu rozstrzeliwano.
Strzał w tył głowy
Więźniowie skazani na śmierć byli umieszczani na parterze w bloku nr 11, gdzie po rozebraniu się do naga w umywalni oczekiwali na egzekucję. Kiedy wśród skazańców były więźniarki, wprowadzano je do drugiej, małej umywalki, gdzie tak samo przed rozstrzelaniem musiały się rozebrać.
W pierwszej kolejności rozstrzeliwane były kobiety, w następnej dopiero mężczyźni. Zdarzało się także, że więźniów zabijano pojedynczo w umywalni. Do końca 1942 r. rozstrzeliwanym przeważnie krępowano ręce przed egzekucją drutem kolczastym, później tego zaniechano ze względu na nie stawianie oporu i spokojne zachowywanie się skazańców. Należy zaznaczyć także, że przed okresem tatuażu, wprowadzonym w 1943 r., oczekującym na śmierć pisano kopiowym ołówkiem obozowy numer na piersi w celu uniknięcia ewentualnych pomyłek. Kiedy miała odbyć się egzekucja, przeprowadzano więźniów z pomieszczeń, których okna wychodziły na dziedziniec, gdzie była Ściana Straceń, na przeciwną stronę. Skazańcy byli wyprowadzani na śmierć nago i boso bez względu na porę roku.
Esesman Pery Broad opisuje
Esesman z wydziału politycznego (obozowe gestapo), Pery Broad, sądzony w latach sześćdziesiątych we Frankfurcie nad Menem, tak opisał przebieg tych egzekucji: „Pod kamiennym murem na podwórzu bloku nr 11 ustawiona jest czarna ściana.. Ściana ta, składająca się z czarnych płyt izolacyjnych, stała się końcowym kamieniem milowym istnienia tysięcy niewinnych ludzi: patriotów, którzy nie chcieli w zamian za korzyści materialne zdradzić ojczyzny; więźniów, którym udało się zbiec z oświęcimskiego piekła, lecz gorzki los chciał, że zostali ujęci; świadomych narodowo mężczyzn i kobiet z wszystkich krajów okupowanych przez Niemców. Rozstrzeliwuje Rapportführer lub dozorca aresztu. By nie zwracać uwagi przechodniów na szosie, biegnącej nieopodal muru, używają małokalibrowego karabinku (…), stoją rozparci, upojeni świadomością władzy. W głębi kilku zastraszonych grabarzy czeka z noszami, by spełnić smutny obowiązek. Nie potrafią ukryć przerażenia, które maluje się na ich twarzach. (…) Inny więzień-siłacz, wybrany spośród sprzątaczy, sprowadza biegiem dwie ofiary. Trzyma je za ramiona i przyciska twarzami do ściany. <Preste> (prosto) – rzuca ktoś rozkaz, gdy odwracają głowy. Mimo, że to chwiejące szkielety – niejeden z nich miesiącami wegetował w cuchnącej piwnicznej celi, w jakiej nie wytrzymałoby nawet zwierzę – ledwo trzymają się na nogach, wielu z nich woła jeszcze w ostatniej sekundzie: <Niech żyje Polska!> lub <Niech żyje wolność!>. W takich wypadkach katowski pachołek spieszy się ze strzałem w potylicę bądź też usiłuje ich zmusić do milczenia brutalnymi ciosami. (…) Nosiciele zwłok pędzą tam i z powrotem, ładują trupy na nosze i rzucają je na kupę w drugim końcu podwórza”.
Najbardziej znane egzekucje pod Ścianą Straceń
11 listopada w 1941 r., w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r., odbyła się pierwsza egzekucja pod Ścianą Straceń. Jej przebieg obserwował komendant obozu Rudolf Höss oraz kierownik obozu i lekarz obozowy. Rozstrzeliwał podoficer raportowy Gerhard Palitzsch, każdorazowo ładując do karabinka nowy nabój. W tym dniu rozstrzelał on kilkudziesięciu więźniów, prawie samych Polaków. W wielu późniejszych egzekucjach ten obozowy kat również najczęściej rozstrzeliwał więźniów.
27 maja 1942 r. rozstrzelano pod Ścianą Straceń 168 więźniów przywiezionych z Krakowa. Wśród zamordowanych znajdowali się aktorzy, malarze, rzeźbiarze i oficerowie rezerwy. Jedną z ofiar tej egzekucji był znany rzeźbiarz i malarz Ludwik Puget.
18 sierpnia 1942 r. odprowadzono pod Ścianę Straceń 56 więźniów, pochodzących z rejencji katowickiej. Skazani na rozstrzelanie w bloku nr 11 śpiewali „Jeszcze Polska nie zginęła”.
28 października 1942 r. pod Ścianą Straceń rozstrzelano około 280 Polaków więzionych w KL Auschwitz. Była to największa egzekucja w historii tego obozu, która miała charakter odwetu na więźniach za sabotaż i akcje partyzanckie prowadzone na terenie Lubelszczyzny, a ofiarami jej byli głównie więźniowie przywiezieni z więzień w Lublinie oraz Radomiu w latach 1941 i 1942. Wśród rozstrzelanych był legionista i nauczyciel, Mikołaj Siemion, ojciec znanego powojennego aktora Wojciecha Siemiona.
25 stycznia 1943 r. pod Ścianą Straceń rozstrzelano 53 więźniów, podejrzanych o działalność w obozowym ruchu oporu. Wśród nich byli podchorążowie i oficerowie WP oraz przedstawiciele inteligencji polskiej. Zginął wówczas płk Jan Karcz, dowódca Mazowieckiej Brygady Kawalerii.
15 lutego 1943 r. został rozstrzelany na dziedzińcu bloku nr 11 słynny polski biegacz Józef Noji, który uzyskał piąte miejsce w biegu na 5 kilometrów na olimpiadzie w Berlinie w 1936 r. Obecnie w Oświęcimiu, na terenie Osiedla Chemików, jego imieniem nazwana jest jedna z ulic.
11 października 1943 r. pod Ścianą Straceń rozstrzelano 54 więźniów. W grupie zamordowanych byli Polacy, wybitni wojskowi, działacze społeczni i polityczni. Zginęło wówczas wielu członków konspiracji wojskowej w obozie, utworzonej pod nazwą Związek Organizacji Wojskowej przez rtm. Witolda Pileckiego. Znajdowali się wśród nich: mjr Zygmunt Bończa-Bohdanowski, kpt. Tadeusz Paolone (w obozie Lisowski), płk lotnictwa Juliusz Gilewicz i jego brat mjr Kazimierz Gilewicz, ppłk lotnictwa Teofil Dziama; znani adwokaci Wacław Szumański z Warszawy i dr Józef Woźniakowski z Krakowa; znany ze swoich przedwojennych narodowo-radykalnych poglądów Jan Mosdorf, który w obozie pomagał swoim żydowskim współwięźniom.
Były więzień KL Auschwitz, Ludwik Rajewski, tak opisał przebieg powyższej egzekucji: „Jako pierwsi poszli pod <ekran> pułkownik Dziama i kapitan Lisowski-Paolone. Szli jak przystało na żołnierzy. Gdy podeszli pod <ekran> Dziama zwrócił się do katów (…) z prośbą o niestrzelanie w tył głowy, lecz jak do żołnierzy – z pistoletów i prosto w twarz. Widać, że docenili odwagę tych żołnierzy, bo uwzględnili ich prośbę. Lisowski jeszcze krzyknął: Niech żyje Wolna i Niep… to było jego ostatnie słowo”.
Więźniowie policyjni – dwie minuty i wyrok
W pierwszych miesiącach 1943 r. pomieszczenia na parterze bloku nr 11 przeznaczono dla tzw. więźniów policyjnych (Polizeihäftlinge), których już od 1942 r. przywożono do KL Auschwitz na stracenie. Pochodzili oni z rejencji katowickiej i częściowo opolskiej. Więźniami policyjnymi byli prawie wyłącznie sami Polacy, których podejrzewano o działalność w ruchu oporu. Więźniowie ci pozostawali do dyspozycji gestapo katowickiego, oczekując na wyrok sądu doraźnego (Polizeistandgericht), którego posiedzenia odbywały się co kilka tygodni w bloku nr 11. „Sądowi doraźnemu” przewodniczył każdorazowo szef katowickiego gestapo – od czerwca 1942 r. do września 1943 r. dr Rudolf Mildner, a potem jego następca dr Johannes Thümmler, pełniący tę funkcję do stycznia 1945 r. Oskarżonych, z małymi wyjątkami, obydwaj wspomniani szefowie katowickiego gestapo skazywali na śmierć. Liczba ich ofiar jest szacowana na ponad 3000 osób. Byli wśród nich mężczyźni, kobiety i dzieci.
Warto dodać, że bezpośrednio przed rozpoczęciem posiedzenia „sądu doraźnego” otwierano sale na parterze w bloku nr 11, w których przebywali więźniowie policyjni i wyczytywano nazwiska. Wywołani wychodzili z sal i ustawiali się w korytarzu w dwóch lub więcej szeregach. Następnie wzywani pojedynczo wchodzili na salę rozpraw. Każdemu z oskarżonych poświęcano od jednej do dwóch minut. Policyjny „sąd doraźny” skazywał więźniów przeważnie na rozstrzelanie, a egzekucję przeprowadzano po jego zakończeniu na dziedzińcu bloku nr 11.
Rozebranie Ściany Straceń w 1944 r.
Ściana Straceń pod którą rozstrzeliwano więźniów do listopada 1943 r. została rozebrana w ostatnich dniach lutego 1944 r. Od tego czasu skazańców wywożono do KL Auschwitz II-Birkenau, gdzie zabijano ich w komorach gazowych lub rozstrzeliwano na terenie krematoriów.
Dzisiaj na dziedzińcu bloku nr 11 znajduje się rekonstrukcja Ściany Straceń, pod którą setki tysięcy odwiedzających rokrocznie tereny byłego obozu Auschwitz-Birkenau składają kwiaty, zapalają znicze i modlą się. Hołd w tym miejscu pomordowanym oddał także Jan Paweł II w czerwcu 1979 r., Benedykt XVI w maju 2006 r. i Franciszek w lipcu 2016 r.
Adam Cyra
Oświęcim, 12 czerwca 2019 r.