Egzekucja w KL Auschwitz 22 listopada 1940 roku

Tablica z nazwiskami rozstrzelanych 22.11.1940 r.
Tablica z nazwiskami rozstrzelanych 22.11.1940 r.

Przy wejściu do kościoła salezjańskiego pw. Miłosierdzia Bożego w Oświęcimiu na Zasolu jest umieszczona tablica z nazwiskami czterdziestu więźniów rozstrzelanych w dniu 22 listopada 1940 r.

Była to pierwsza egzekucja na terenie KL Auschwitz. Dokonano jej siedemdziesiąt siedem lat temu na czterdziestu Polakach w odwet za rzekome akty gwałtu i napady na funkcjonariuszy policji w Katowicach. Skazanych dostarczyła w tym dniu do obozu placówka policji kryminalnej z Katowic. Komando egzekucyjne liczyło dwudziestu esesmanów z batalionu wartowniczego w KL Auschwitz. Każdego skazanego rozstrzeliwało dwóch esesmanów.

Ofiarą tej egzekucji był również pochodzący z Ziemi Oświęcimskiej, Leopold Zieliński, ur. 28 lutego 1911 r. w Pławach, którego nazwisko jest wymienione na tablicy przy wejściu do wspomnianego kościoła:

W dniu 22 listopada 1940 r. – wspomina Władysław Foltyn, który wówczas miał zaledwie 17 lat – będąc robotnikiem przymusowym, pracowałem jako cieśla obok baraku stolarni, wyposażonej w maszyny i urządzenia zabrane przez władze obozowe z Zakładu Salezjańskiego w Oświęcimiu. Barak ten znajdował się naprzeciw obecnej wartowni Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Skazańców (…) esesmani prowadzali po dziesięciu do dołu po wydobytym żwirze. Był on usytuowany na terenie, zajmowanym do niedawna przez Państwową Komunikację Samochodową (PKS). Skazańcy mieli ręce związane z tyłu. Co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a następnie pojedyncze strzały. Samego momentu rozstrzeliwania nie widziałem, ponieważ egzekucja odbywała się w głębokim dole. (…) Po jej zakończeniu esesmanów, biorących w niej udział, ustawiono w szyku marszowym i poprowadzono z powrotem do koszar w rejon Monopolu Tytoniowego. Pamiętam, że przechodząc na wysokości obecnej wartowni Muzeum zaczęli śpiewać: „Heili heilo heila …”. Po zwłoki skazańców został wysłany wóz ciągnięty przez więźniów, który później stał przez pewien czas z ciałami zamordowanych przed wejściem do krematorium.

Niemiecki dokument tożsamości Władysława Foltyna
Niemiecki dokument tożsamości Władysława Foltyna

Ciała rozstrzelanych na ten wóz ładował m.in. jako więzień KL Auschwitz, Jerzy Bielecki, nr obozowy 243, zmarły kilka lat temu w Nowym Targu, co tak opisał w swoich wspomnieniach „Kto ratuje jedno życie …”, których wydanie zostało wznowione w 2013 roku: „Podbiegłem do najbliższego ciała, chwyciłem za nieobute nogi. Rozstrzelani byli bez czapek i obuwia, ręce skrępowane mieli drutem. Ciągnąłem trupa w kierunku stojącego wozu. (…) Za trzecim z kolei nawrotem trafiłem na tęgiego, w średnim wieku mężczyznę, z krótko przystrzyżonymi włosami. Z najwyższym wysiłkiem ciągnąłem ciężkie, bulgocące gdzieś wewnątrz ciało po śliskiej już od krwi trawie. Koszula wywlokła mu się ze spodni, ukazując zdrowe, opalone plecy. W kręgosłupie powyżej pasa czerniała krwawa wyrwa po wypadłej z ciała kuli. Związane dłonie, biała koszula i spodnie zbryzgane były szkarłatną, nie skrzepłą jeszcze krwią”.

Władysław Foltyn, mieszkający w Oświęcimiu, był ostatnim świadkiem tamtego tragicznego zdarzenia. Zmarł 30 sierpnia 2013 r. Miał osiemdziesiąt dziewięć  lat.

Adam Cyra
Oświęcim, 22 listopada 2017 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *