W dniu 28 października 1942 r., siedemdziesiąt dwa lata temu, pod „Ścianą Straceń” na dziedzińcu bloku nr 11 rozstrzelano około 280 Polaków więzionych w KL Auschwitz. Rozstrzelany także został wówczas Stanisław Dobrowolski. Miał 23 lata.
Wnuczka jego brata Mariana, Kasia Antoszewska, mieszkająca w Tomaszowie Lubelskim, kilka tygodni temu przesłała mi zdjęcie Stanisława, odnalezione w archiwum rodzinnym.
Stanisław Dobrowolski – relacjonował po wojnie były więzień KL Auschwitz, Jan Stawarz – pochodził z województwa lubelskiego. Był to brunet, mocno zbudowany, miał ładne, zdrowe zęby. Człowiek o bardzo dobrym charakterze. Miał piękny, męski, tenorowy głos. Często śpiewał. Lubił śpiewać sentymentalne piosenki, których z przyjemnością słuchano. Do jego żelaznego repertuaru należały przedwojenne przeboje m.in. „Taka miła jest ma dziewczyna”, „Jesienne róże”, „Ta ostatnia niedziela” i „Niebieskie oczy”. Bardzo często śpiewał także sugestywną pieśń obozową „Druty, druty, bezlitosne druty”. Jakże wdzięczni byli koledzy za ten śpiew. Jankowi Stawarzowi szczególnie utkwił w pamięci ostatni występ Dobrowolskiego w nocy z 27 na 28 października 1942 r. Śpiewał on wtedy długo w tę noc. Śpiewał tak, jakby w sentymentalne słowa przebojów chciał przelać swe wszystkie uczucia, swą całą duszę. Szczególnie dało się to odczuć w piosence „Jaka miła jest moja dziewczyna”. Słuchacze z tej sztuby w bloku nr 25 A długo nie mogli zasnąć tej nocy.
A potem w trakcie porannego apelu pisarz blokowy wyczytał kilkanaście numerów, miedzy innymi numer Dobrowolskiego i polecił, aby wyczytani pozostali na placu. Wszyscy wiedzieli dobrze, że w warunkach lagrowych nie wróżyło to nic dobrego. Janek Stawarz stojący obok Dobrowolskiego, usłyszał z jego ust dwa słowa – „na pewno rozwałka”. W oczach śpiewaka ukazały się łzy. Wyczytanych zaprowadzono na blok nr 11.
Adam Cyra
Oświęcim, dnia 26 października 2014 r.