W dniu 27 marca 2019 roku zmarł Jan Kobylański, pomysłodawca i wieloletni prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej. Miał 95 lat.
Jan Kobylański urodził się w Równem na Wołyniu 21 lipca 1923 roku. Od lat mieszkał w Urugwaju, będąc przedsiębiorcą i dyplomatą. W 1993 roku z jego inicjatywy powołano do życia Unię Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej, która działała do 2016 roku.
W 1990 roku Jan Kobylański uhonorowany został przez prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Trzy lata później otrzymał Krzyż Komandorski od prezydenta Lechy Wałęsy, a w 1997 roku – za wybitne zasługi w działalności polonijnej – prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył go Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
W 2002 roku z bardzo mieszanymi uczuciami przeczytałem artykuł Mikołaja Lizuta „Sponsor Leppera i Ojca Rydzyka. Podwójne życie don Juana”, opublikowany w „Gazecie Wyborczej” w numerze 149 z 28 czerwca 2002 roku.
Byłem wówczas członkiem Koła Miejskiego Towarzystwa Miłośników Wołynia i Polesia w Oświęcimiu, które działało aktywnie do 2015 roku, wydając przez ponad dwadzieścia lat kwartalnik „Wołyń i Polesie”, którego redaktorem naczelnym była Halina Ziółkowska-Modła również pochodząca z Równego na Wołyniu.
W numerze 36 z 2002 roku tego kwartalnika opublikowałem tekst dotyczący Jana Kobylańskiego, więźnia KL Auschwitz, przywiezionego z więzienia na Pawiaku do tego obozu 5 października 1943 roku, gdzie otrzymał numer 156228. Za swoją obozową przeszłość Kobylański po latach został uhonorowany Krzyżem Oświęcimskim.
Numer Jana Kobylańskiego i nazwiska jego współtowarzyszy obozowej gehenny zostało opublikowane w wydanej w 2000 r. przez Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem i Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu trzytomowej „Księdze Pamięci. Transporty Polaków z Warszawy do KL Auschwitz 1940-1944”.
O wystawienie formalnego zaświadczenia, potwierdzającego pobyt Jana Kobylańskiego w KL Auschwitz, zwróciła się za pośrednictwem miejscowej prokuratury w Oświęcimiu jego znajoma w 1997 roku. W zdekompletowanych aktach byłego obozu Auschwitz figurował jednak tylko numer obozowy Kobylańskiego, a na tej podstawie nie mogła ona otrzymać takiego zaświadczenia. Nie było natomiast i nie było nigdy podstaw, aby zaprzeczać, że Jan Kobylański posiadał w KL Auschwitz numer 156228.
Wprost przeciwnie, za prawdziwością jego pobytu w KL Auschwitz przemawiają następujące fakty; numery więźniom z jego transportu nadawano głównie w kolejności alfabetycznej, stąd też przed nim, Janem Kobylańskim, figuruje Kłusek Antoni – nr 156227, natomiast po nim Kok Stefan – nr 156229 (w swoim artykule Mikołaj Lizut mylnie podaje te nazwiska jako Kłoś i Klusek). W zachowanym wykazie więźniów przywiezionych do KL Auschwitz 5 października 1943 roku brak jest jednak danych kilkudziesięciu więźniów, ponieważ istniejąca dokumentacja w dużej mierze została zniszczona przez SS przed ewakuacją obozu. Stąd też sprawa braku dokumentów potwierdzających pobyt Jana Kobylańskiego w Oświęcimiu nie jest odosobnionym przypadkiem.
Ponadto przez ponad pięćdziesiąt lat od chwili wyzwolenia KL Auschwitz nikt inny nie twierdził, że przebywając w obozie, był oznaczony tym numerem, a więć nie ma podstaw, aby wiązać ten numer z innym nazwiskiem niż Jan Kobylański. Koronnym argumentem przemawiającym za pobytem Jana Kobylańskiego w KL Auschwitz jest także jego numer obozowy, który miał wytatuowany na ramieniu.
Z powyższymi moimi rozważaniami zapoznał się sam Jan Kobylański, któremu redakcja „Wołynia i Polesia” przesłała numer 36 z 2002 roku z moim artykułem. Zaznaczam, że wcześniej tekst ten był również opublikowany jako list na łamach „Naszego Dziennika”.
Wkrótce wspomniana redakcja „Wołynia i Polesia” otrzymała list od Jana Kobylańskiego, datowany 28 stycznia 2003 roku. Przytaczam obszerne fragmenty tego listu: „Jestem bardzo wdzięczny za przesłanie mi egzemplarza wydawanego przez Państwa biuletynu 'Wołyń i Polesie’ (nr 4/36 z listopada 2002 r.). Państwa biuletyn jest dla mnie publikacją o charakterze bardzo sentymentalnym, stanowi bowiem więź z Ziemią mojego dzieciństwa i wspomnieniami z nią związanymi. (…) Bardzo dziękuję Państwu za opublikowanie listu do redakcji autorstwa Adama Cyry, którego osobiście nie znam, ale któremu to chciałbym – za Państwa pośrednictwem – przekazać podziękowania w moim imieniu. (…) Powracając do listu Adama Cyry pozwolę sobie poinformować, iż służby specjalne postkomunistycznej Polski starały się usunąć moje nazwisko z listy więźniów Oświęcimia. Czynili to również inni przedstawiciele władz polskich. Jednakże na szczęście Międzynarodowy Czerwony Krzyż (…) a konkretnie działające przy nim Międzynarodowe Biuro Poszukiwań (…), odpowiadając na zapytanie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (nr ref. MSZ 390-11/95) poinformowało polskie ministerstwo w dniu 27 lipca 1998 (nr ref. 1 806 786), iż w archiwum Międzynarodowego Czerwonego Krzyża mają mnie zarejestrowanego jako więźnia politycznego nr 156228 obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Kopię owego dokumentu przesyłam Państwu w załączeniu.
Ponadto, 30 sierpnia 2002 r., w ramach programu odszkodowań za pracę przymusową i niewolniczą w Niemczech, biuro Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji w Genewie (International Organization for Migration – IOM) przyznało mi odszkodowanie za pobyt w niemieckich obozach koncentracyjnych. Kopię owej decyzji przesyłam Państwu w załączeniu. (…) wielokrotnie już bowiem wytwarzano i rozpowszechniano nieprawdopodobne kalumnie i oszczerstwa temat mojej osoby po to, aby osłabić i zniszczyć pozycję Polonii południowoamerykańskiej, która to zawsze staje w obronie przeszłości historycznej narodu polskiego. Czyniono to wszystko pod moim adresem, zważywszy na fakt, iż jestem prezesem Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej, prezesem zarządu Związku Polaków w Argentynie, skupiającego 32 organizacje polskie, oraz prezesem jedynych polskich organizacji patriotycznych w Urugwaju (Towarzystwo im. Marszałka Józefa Piłsudskiego i Unii Polsko-Urugwajskiej). My, Polacy, żyjący poza granicami kraju, mamy nadzieję, iż w najbliższej przyszłości powstanie patriotyczny rząd polski, działający w interesie całego narodu, również jego części rozsianej poza granicami kraju.
Jak Państwo widzą, z kopii dokumentów wynika (…), iż byłem więźniem obozu w Oświęcimiu i posiadałem nr obozowy 156228. (…) Wszystkich zainteresowanych chciałbym poinformować, że mój ojciec nazywał się Stanisław Kobylański i był adwokatem w Równem. Cała nasza rodzina uciekła z Wołynia tuż przed nadejściem okupacji sowieckiej. Wszystkie dane oraz dokumenty, które Państwu przesyłam, przekazuję do Państwa dyspozycji, mogą więc Państwo (…) opublikować je w części bądź w całości lub też przekazać innym organizacjom czy instytucjom”.
Dodatkowo chciałem wyjaśnić, że z zaświadczenia Biura Poszukiwań Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Arolsen z 27 lipca 1998 roku, udostępnionego przez Jana Kobylańskiego, wynika, iż był on nie tylko więźniem KL Auschwitz, lecz potem także KL Mauthausen-Gusen, KL Gross-Rosen, KL Flossenbürg, KL Natzweiler i ostatecznie został wyzwolony w KL Dachau przez żołnierzy amerykańskich wiosną 1945 roku. Zaświadczenie jest wprawdzie wystawione na nazwisko: Janusz Kobylański, ur. 21 lipca 1919 roku, a Jan Kobylański urodził się 21 lipca 1923 roku, lecz on sam zwraca uwagę na tę rozbieżność, tłumacząc ją pomyłką w ewidencji obozowej. Ponadto znany był również pod imieniem Janusz, na co w swoim artykule zwrócił uwagę wspominany już Mikołaj Lizut.
W archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau znalazłem opracowanie byłego więźnia KL Gross-Rosen, Romana Olszyny. Pochodzi ono z 1971 roku i zawiera częściowy spis więźniów KL Gross-Rosen za okres od 2 sierpnia 1940 r. do 9 maja 1945 roku. Wynika z niego, że Janusz Kobylański, ur. 21 lipca 1919 roku, był więźniem KL Gross-Rosen, skąd wywieziony został do KL Flossenbürg, gdzie otrzymał numer 49971. Numer ten jest także wymieniony we wspomnianym piśmie Biura Poszukiwań Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z Arolsen.
Wszelka ponowna próba zaprzeczania po śmierci Jana Kobylańskiego jego pobytowi w niemieckich obozach koncentracyjnych jest zupełnie bezpodstawna i stanowi tylko przejaw szkalowania pamięci o Zmarłym, który położył duże zasługi dla Polski i podtrzymywania polskości w organizacjach polonijnych.
Zobacz: 40 oszczerstw przeciw Janowi Kobylańskiemu
Adam Cyra
Oświęcim, 29 marca 2019 r.