
Blok nr 11 na terenie byłego obozu macierzystego KL Auschwitz w Oświęcimiu zwany jest Blokiem Śmierci. Na jego dziedzińcu znajduje się Ściana Straceń, pod którą rozstrzelano co najmniej kilka tysięcy więźniów, głównie Polaków, jak również ginęli tutaj m.in. jeńcy sowieccy, Żydzi i sporadycznie Niemcy, przeciwnicy nazizmu.
Zainteresowanych tematem odsyłam do opracowania prof. Alfreda Koniecznego, który jest wybitnym znawcą tej problematyki:
- Pod rządami wojennego prawa karnego Trzeciej Rzeszy, Górny Śląsk 1939-1945 (1972)
Piwnice bloku nr 11 w drugiej połowie 1940 roku przerobiono na cele i zamieniono na centralny areszt obozowy, gdzie obozowe gestapo (Politische Abteilung) osadzało więźniów, którzy najczęściej byli rozstrzeliwani pod Ścianą Straceń.
Na parterze i piętrze w różnych okresach czasu w bloku nr 11 przebywali więźniowie kompanii karnej, kompanii wychowawczej, odbywający kwarantannę wejściową lub wyjściową oraz więźniowie policyjni (Polizeihäftlinge), którzy pochodzili oni z rejencji katowickiej i częściowo opolskiej. Przywożono ich z różnych więzień, przede wszystkim jednak z więzienia śledczego w Mysłowicach.
W szczególnych wypadkach zdarzało się, że więźniów policyjnych zamykano w celach znajdujących się w podziemiach bloku nr 11. Byli nimi prawie sami Polacy. Pozostawali oni do dyspozycji szefa gestapo w Katowicach, oczekując na wyrok policyjnego „sądu doraźnego” (Polizeistandgericht). Jego posiedzenia w bloku nr 11 odbywały się co kilka tygodni. Oskarżonych, z małymi wyjątkami, skazywano na śmierć. Liczba ofiar jest szacowana na ponad 3000 osób.

Bardzo często jedynym śladem po ludziach więzionych w bloku nr 11 i straconych są napisy na ścianach, drzwiach, parapetach okiennych i belkach stropowych. Wspomniane inskrypcje, będące bardzo często ostatnim pożegnaniem ze światem, świadczą zazwyczaj o niezwykłej odwadze oraz wielkim harcie ducha ich Autorów. Narzędziami do ich wykonania były kawałek ostrego przedmiotu, wsuwka do włosów, ołówek, kredka, a nawet paznokieć. Jest tych napisów kilkaset, a ostatnie z nich – wykonane przez więźniów KL Auschwitz na trzy tygodnie przed oswobodzeniem ich przez żołnierzy sowieckich – noszą datę 6 stycznia 1945 roku.
W celach bloku nr 11 znajdują się także napisy w języku niemieckim, które pochodzą głównie z okresu, kiedy NKWD po wyzwoleniu KL Auschwitz utworzyło na jego terenie dwa obozy przejściowe dla jeńców niemieckich, skąd masowo wywożono ich do Związku Sowieckiego istniejące do jesieni 1945 roku. Pierwszy z nich znajdował się na terenie obozu macierzystego w Oświęcimiu, natomiast drugi w obrębie Birkenau (na terenie dawnego obozu kobiecego). W obozach tych przebywało około 12 tysięcy osób.
Według zapisów zgonu w księgach Urzędu Parafii Rzymsko-Katolickiej w Brzezince w powyższych obozach zmarło we wspomnianym okresie kilkudziesięciu jeńców niemieckich.
W celach bloku nr 11 jeńcy niemieccy wykonali kilka napisów. Należy jednak jeszcze raz podkreślić, że dla nich cele te nie były celami śmierci, a jedynie pomieszczeniami chwilowego odosobnienia, przeważnie za próby ucieczek, który najprawdopodobniej najczęściej podejmowali jeńcy niemieccy, pochodzący z Górnego Śląska.
Cela nr 4
Hier ist der Ober-Gefreiter
EWALD Motzko
gewessen den 16.V.1945
Cela nr 6
W celi tej znajduje się napis: „Szaloczy Zoltan, TÁLLYA, IST VOLT (tu byłem) 1945 VI 16”. Można przypuszczać, że autorem tego napisu w języku węgierskim był jeniec pochodzący z Węgier.
Cela nr 11
Uffz. Hans Berger
Krappitz O/Sch
eingl. am 10. Aug. 45
wegen Flucht aus der Gefg.
Z treści powyższego napisu wynika, że wykonał go jeniec niemiecki w stopniu podoficera, urodzony w Krapkowicach na Opolszczyźnie, który w podziemiach bloku nr 11 został osadzony 10 sierpnia 1945 r. z powodu ucieczki. Ponadto na jednej ze ścian celi nr 11 jest widoczny również jeszcze jeden napis anonimowego autora w języku niemieckim:
31.5.1945
eingeliefert
Cela nr 19
Ratibor alt. Heimat
ERWIN Fiedler
Niegemann Lohreinsdorf
Cela nr 1
Na futrynie drzwi, prowadzących do tej celi zachował się wiersz napisany najprawdopodobniej przez nieznanego jeńca niemieckiego:
„Jeder Mensch zieht sein Los bei der Geburt und muss den Weg gehen, der ihm vorbestimmt ist, ob wir wollen oder nicht. Das Schicksal ist ohne Mitgefühl ohne Liebe und fragt keinen, wie es ihm recht ist. Się laufen die Wege dahin ins Ungewisse, gerade und krumm, bergauf und bergab, schmal und breit. Mancher stolpert und fällt, steht wieder auf, wischt sich den Staub wieder ab, die Schrammen heilen schnell die Schrammen heilen schnell und alles ist wieder gut. Vielen winkt ein schönes Ziel, wo die Sonne scheint, und das Glück wartet und das grosse ferne Licht überstrahlt ihren Tag, damit sie sicher gehen, aber da sind auch Strassen die ins dunkel führen und an Abgründen dahin, auf denen Gefahr und Tod lauert und der sich auf ihn verlässt, für den erlischt die Stimme. Immer freilich sind für sie die Gnade und das Wunder unterwegs, nur sind sie schwer zu sehen und zu begreifen für die, die im Dunkel wandern müssen”.
Tłumaczenie na język polski powyższego wiersza:
Człowiek ciągnie swój los od urodzenia
I musi podążać drogą przeznaczoną
dla niego
Chce czy nie.
Los jest bez uczuć i miłości
I nie pyta o zdanie
W ten sposób podąża drogą w nieznane,
Prostą i krętą,
W górę i w dół,
Wąską i szeroką,
Ktoś potknął się i upadł, podniósł się,
Rany goją się szybko,
I znów jest wszystko w porządku.
Piękny cel kusi zbyt wielu,
Gdzie świeci słońce i szczęście czeka.
Wspaniałe odległe światła oświetlają drogę,
Aby mogli podążać bezpieczniej.
Ale są też ścieżki które wiodą w ciemność,
I dalej w przepaść,
Gdzie niebezpieczeństwa i śmierć czyhają.
Dla tych którzy tam się znajdują
Słońce odchodzi.
Łaska z pewnością tam jest,
Ale trudno jest zobaczyć i objąć myślą
Tym którzy muszą wędrować w ciemnościach.
W Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu jest przechowywany dziennik jeńca wojennego, niemieckiego sanitariusza Ernsta Dittmara, który zmarł w jednym z tych obozów przejściowych na terenie byłego KL Auschwitz-Birkenau w lipcu 1945 roku. W swoich zapiskach Dittmar wspomina, że jeńcy niemieccy byli niedożywieni, nie ma natomiast żadnej wzmianki, że byli zabijani.
Niewątpliwie zmarłym jeńcom niemieckim obozów przejściowych w Oświęcimiu-Brzezince należy się współczucie. Tragiczny ich los trudno jednak utożsamiać z losem więźniów KL Auschwitz-Birkenau, w którym zginęło ponad milion ludzi, głównie Żydów, Polaków, Cyganów i jeńców sowieckich.
Adam Cyra
Oświęcim, 6 sierpnia 2018 r.