Zobacz: Nie było „polskich obozów śmierci”
Otrzymałem interesujący list od Czytelnika mojego bloga, który z niewielkimi skrótami prawie w całości poniżej publikuje: „Nazywam się Michał Jankowski. Piszę do Pana, ponieważ znalazłem na Pańskim blogu informacje o moim pradziadku i dziadku, więźniach KL Auschwitz. We wpisie „Jerzy Laudański opowiada…” wspomina Pan o Antonim Jankowskim (63782) moim pradziadku oraz moim dziadku Henryku Jankowskim (63783) i żyjącej jeszcze cioci Irenie Jankowskiej – Wiśniewskiej (22524).
Zobacz także: Jerzy Laudański opowiada
Antoni zginął zaraz po deportacji do KL Auschwitz, mój dziadek – Henryk zmarł w 1986 roku, kiedy miałem kilkanaście lat, dlatego moja wiedza o pobycie dziadka w KL Auschwitz jest nikła. Ostatnim źródłem informacji o obozie pozostała Irena Jankowska, ale jest to wiekowa osoba i jej opowieści koncentrują się wokół kilku faktów, które wyryły się w jej pamięci. Muszę zatem opierać się na przekazach rodzinnych „z drugiej ręki”, o których weryfikację chciałbym Pana prosić.
Antoni Jankowski był policjantem, jednak tuż przed wojną pracował w firmie budowlanej swego starszego brata zajmując się drobną buchalterią, stąd pewnie przedstawiał się jako murarz. Został aresztowany 27 maja 1942 roku w Ostrowi, po „wsypie” Jaworskiego.
Do konspiracji wciągnął Antoniego szwagier – Stanisław Kieliszek, zawodowy wojskowy, który wraz z rodziną zamieszkał u mojego pradziadka Antoniego w Ostrowi Mazowieckiej po ucieczce z zajętego przez sowietów Zambrowa.
Stanisław Kieliszek (63792) i jego córka Stasia (22527) zostali aresztowani w tym samym czasie i również byli więźniami Pawiaka i KL Auschwitz. Stanisław Kieliszek podobnie jak Antoni zginął w pierwszym okresie „aklimatyzacji” w obozie.
Jego córka Stasia Kieliszek, po przebytym tyfusie „zaczepiła” się w kuchni. Właśnie o niej, jako swej przebojowej kuzynce wspominała Irena Jankowska w podlinkowanym przez Pana artykule w „Tygodniku Powszechnym”.
W dniu 27 maja 1942 roku gestapo aresztowałó również Leona Wardaszko (66803), mierniczego przysięgłego, u którego mój dziadek pracował przed wojną, a prywatnie wuj i szwagier Henryka. Leon Wardaszko i mój dziadek Henryk Jankowski pracowali w KL Auschwitz w komandzie mierników. Leon Wardaszko został rozstrzelany 25 czerwca 1943 roku w związku ze śledztwem prowadzonym wśród mierników po aresztowaniu łączniczki Batalionów Chłopskich z przyobozowego ruchu oporu Heleny Płotnickiej.
We wrześniu 1944 roku Henryk został ewakuowany do KL Flossenbürg, podobóz Litomierzyce, gdzie według rodzinnych przekazów pracował przy wytyczaniu podziemnych sztolni. Irena Jankowska i Stasia Kieliszek ewakuowane były w styczniu 1945 roku. Szły w marszu śmierci, z którego odważna Stasia uciekła. Tak pokrótce wyglądały okupacyjny dzieje rodziny. Niemniej ciekawe są powojenne, ale to już inna historia. (…)
Henryk miał opowiadać, że przeżył dzięki pracy w komandzie mierników i dożywianiu za drutami przez okolicznych mieszkańców. Z innych źródeł wiadomo, że geodeci zajmowali się przenoszeniem grypsów i wnoszeniem lekarstw do obozu. Pamiętam jedno, krótkie zdanie wypowiedziane przez dziadka o stresie związanym z rewizjami podczas przekraczania bramy obozu. (…)
Henryk wrócił do domu w połowie maja 1945 roku. Według rodzinnych przekazów, przy wzroście około 190 cm, ważył 47 kilogramów. Jeszcze przez wiele lat miał zwyczaj trzymać na strychu worek suszonego chleba.
Inną opowieścią, której nie jestem w stanie zweryfikować, jest przygotowanie ucieczki, z której z jakiegoś powodu zrezygnowano. Po głowie kołacze mi się wspomnienie, że historia ta została opisana w książeczce napisanej zapewne w latach 80-tych ubiegłego wieku przez historyka-regionalistę pochodzącego z Ostrowi Mazowieckiej lub okolicy (jest to „Księga Pamięci Żołnierzy Armii Krajowej …” – opracowanie zbiorowe, Warszawa 2007 – dop. AC). Pamiętam nawet obozowe zdjęcie dziadka Henryka z tej książeczki, ale niestety dziś nie potrafię jej zidentyfikować.
Intryguje mnie również kwestia działalności Kampfgruppe Auschwitz Józefa Cyrankiewicza. Dziadek znał Cyrankiewicza, odwiedzał go w domu pod Warszawą, jeszcze w latach 80-tych. Do dziadka z kolei przyjeżdżał jakiś Austriak. Wydaje się, że potwierdzałoby to związki Henryka z socjalistami. Czy zachowały się jakieś dokumenty mogące potwierdzić tę hipotezę? Inna sprawa, że jeśli nawet Henryk miał inklinacje lewicowe, to szybko winien się z nich wyleczyć po powrocie do domu. Do PZPR w każdym bądź razie nie należał.
Dziękuję Panu za podejmowanie tematu więźniów KL Auschwitz, szczególnie teraz, kiedy okazuje się, że mój pradziadek, dziadek, ciocia Irena i inni byli więźniami „polskiego obozu śmierci”.
Bardzo dziękuję za powyższy list panu Michałowi Jankowskiemu.
Polecam najnowszy numer kwartalnika „Wyklęci”
Adam Cyra
Oświęcim, 29 lipca 2017 r.