
Feliks Ducki był zakonnikiem z klasztoru kapucynów w Warszawie. Urodził się 10 maja 1888 roku w Warszawie. W wieku trzydziestu dwóch lat rozpoczął nowicjat w Nowym Mieście nad Pilicą, otrzymując imię zakonne Symforian. W 1921 roku złożył czasowe śluby zakonne i powrócił do stolicy. Cztery lata później złożył śluby wieczyste. W Warszawie pełnił m.in. funkcje socjusza, czyli asystenta prowincjała zakonnego. Przez współbraci został zapamiętany jako człowiek inteligentny, zjednujący sobie innych ludzi dzięki bezpośredniości i prostocie.
W dniu 27 czerwca 1941 roku hitlerowcy aresztowali wszystkich 22 braci kapucynów z warszawskiego klasztoru na podstawie podejrzenia o wrogie nastawienie do władz niemieckich. Osadzili ich w więzieniu na Pawiaku, a następnie 4 września przywieźli do KL Auschwitz. Brat Symforian, oznaczony numerem pracował w obozie macierzystym przy wydobyciu żwiru oraz wyrobie materiałów budowlanych. Po siedmiu miesiącach wyniszczającej pracy ponad ludzkie siły przeniesiono go do jednego z baraków w KL Auschwitz II-Birkenau.

Wieczorem 11 kwietnia 1942 roku, siedemdziesiąt pięć lat temu, niemieccy strażnicy rozpoczęli w makabryczny sposób mordować więźniów kijami. Opis tych wydarzeń zawdzięczamy Czesławowi Ostankiewiczowi, obozowemu towarzyszowi brata Symforiana. Więźniom polecono ułożyć się na podłodze korytarza. Grupa egzekutorów zabijała leżących, rozbijając ich czaszki kijami. Trwało to kwadrans. Zabito co piątego więźnia.
Przywódcą tej rzezi, za przyzwoleniem SS-manów, był „Matros”, oficer Armii Czerwonej, denuncjator i morderca wielu innych więźniów.
Czesław Ostankowicz wspomina: „Willi (blokowy) i SS-mani bili brawo. Na ten znak reszta ruszył z zapałem do roboty. Kije grzechotały w zdwojonym tempie. Blok wył, skowyczał i skamlał jak katowany pies. (…) Nagle tuż przed „Matrosem” stanął wielki kościsty o. Symforian: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego ! Oprawcę zatrzymał szeroki majestatyczny ruch ręki, czyniący znak krzyża. Chłop oczy wytrzeszczył i cofnął się w głąb sali. SS-mani wyszarpnęli pistolety. Zgraja morderców zbiła się w gromadę strwożoną i zdumioną zarazem. Symforian umilkł na chwilę, a potem robiąc znak krzyża nad całym blokiem, rzekł do nas (…): Wszystkim konającym, wszystkim wam, którzy okażecie skruchę i żal za grzechy, w imię Boga Wszechmogącego udzielam rozgrzeszenia. Bij go! – wrzasnął Willi. Nie ruszył się nikt. Przed krzyżem cofnęli się oprawcy i herszty w niemieckich mundurach. W oczach blokowego – wściekłość, strach, szaleństwo. Nieprzytomny rzucił się w przód i okrwawionym kijem trzasnął w siwą głowę. Symforian padł na kolana. Wstał. Zachwiał się i ostatnim wysiłkiem przeżegnał gromadę zbirów. Może nie wiedział już kogo żegna krzyżem Chrystusowym, a może wierny jego nauce, udzielał im swojego przebaczenia. Mówił coś, czegośmy najbliżej niego stojący już nie rozumieli i ze słowami tymi upadł na skos, zagradzając mordercom drogę do naszej buksy”.
Po śmierci Symforiana oprawcy zaprzestali mordowania więźniów i wyszli z bloku. Współwięźniowie rzucili na wagonik Jego ciało. Ubrany był w mundur radziecki – możemy się dowiedzieć z dalszej części relacji Czesława Ostankowicza. W dniu 13 czerwca 1999 roku Jan Paweł II beatyfikował grupę 108 męczenników drugiej wojny światowej, w tym pięciu kapucynów. Wśród błogosławionych znalazł się brat Symforian.
Adam Cyra
Oświęcim, 11 kwietnia 2017 r.