Kot Bruno – ta dziwna historia zdarzyła się naprawdę

Nazywał się Bruno i był dużym, biało-burym kocurem. Nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie to, że sympatyczny kot zadomowił się przy obozowej bramie z cynicznym napisem „Arbeit macht frei”. To dziwne zdarzenie miało miejsce w latach 2010-2011 i szczególnie utkwiło mi w pamięci.

Kot Bruno
Kot Bruno w Muzeum Auschwitz-Birkenau

Było to tym bardziej zadziwiające, że koty zazwyczaj unikają przebywania na terenie Muzeum Auschwitz-Birkenau, ponieważ obawiają się dużej ilości ludzi codziennie odwiedzających to miejsce, stąd też zazwyczaj omijają ich z daleka. Wyjątek stanowi Bruno, który latem ubiegłego roku zadomowił się przy słynnej obozowej bramie. Można przypuszczać, że ktoś go podrzucił, lecz wcześniej kot ten miał częste kontakty z ludźmi, ponieważ nie obawiał się odwiedzających, którzy przechodzili obok niego, udając się na teren byłego obozu macierzystego w Oświęcimiu.

Latem i jesienią Bruno najczęściej przesiadywał na ławeczce obok wspomnianej bramy i drewnianego baraku tzw. Blockführerstube, czyli dawnej wartowni, w której przebywali esesmani, nadzorujący więźniów w obozowych blokach. Zimą, kiedy ławeczka ta była pokryta grubą warstwą śniegu jego ulubionym miejscem pobytu stał się drewniany parapet okienny Blockführerstube, z którego obserwował bramę z napisem „Arbeit mach frei” i przechodzących przez nią turystów.

Ci nie tylko go dokarmiali, ale również bardzo często się z nim fotografowali. Z powodu częstych błysków fleszy aparatów fotograficznych, przez pewien okres czasu Bruno cierpiał nawet na podrażnienie oczu, ale kiedy zimą frekwencja odwiedzających Muzeum zmniejszyła się, dolegliwość minęła.

Bruno był bardzo wytrzymały na mróz i najczęściej spał pod gołym niebem. Czasami jedynie chronił się nocą, w położonym naprzeciwko Blockführerstuby, dawnym schronie przeciwlotniczym dla wartowników SS. Nie mógł natomiast znaleźć schronienia w piwnicach bloków poobozowych,  ponieważ okna do nich są szczelnie pozamykane.

Nocą ochroniarze Muzeum, robiąc obchód terenu poobozowego, spotykali Bruna nieraz przyprószonego śniegiem na „warcie” przy bramie z napisem „Arbeit macht frei”. Czasami Bruno towarzyszył im w tych obchodach.

W dzień również najczęściej przesiadywał całymi godzinami na parapecie okiennym Blockführerstube, witając osoby, które do niego podchodziły i głaskały go, przyjaznym mruczeniem lub miauknięciem. Nie pozwalał wziąć się tylko na ręce, bo wtedy okazywał niezadowolenie i starał się jak najszybciej uciec.

Dwa lata temu kot Bruno został przewieziony do schroniska dla zwierząt w Oświęcimiu, a następnie adoptowany przez miłośniczkę kotów z Krakowa. Dalszy los Bruna jest nieznany.
Adam Cyra
Oświęcim, 29 stycznia 2013 r.

Zobacz:
Kot Bruno – zapiski na kolanie

Komentarze 1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *