W związku z 66. rocznicą wyzwolenia KL Auschwitz prezydent Bronisław Komorowski odznaczył 32 osoby „za wybitne zasługi w ratowaniu ludzkiego życia”, które z narażeniem życia udzielały pomocy więźniom niemieckiego obozu zagłady w Oświęcimiu. Wśród uhonorowanych Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski jest mieszkanka Niemodlina Zofia Zużałek (z domu Szewczyk), pochodząca z Babic koło Oświęcimia i jej koleżanka z lat wojny Józefa Handzlik (z domu Hatłas), która wychowała się w sąsiedniej Brzezince, a dzisiaj mieszka w Oświęcimiu.
Zofia Szewczyk i Józefa Hatłas w związku z rozbudową KL Auschwitz zostały wiosną 1941 r. wraz z rodzicami przesiedlone do Oświęcimia. Władze niemieckie przydzieliły im mieszkania, do opuszczania których wcześniej zmuszono Żydów oświęcimskich, wywiezionych głównie do gett w Chrzanowie i w Sosnowcu.
Niespełna wówczas dwudziestoletnie młode dziewczyny zostały zatrudnione w sklepie obuwniczym „Bata”, który znajdował się w Rynku, gdzie pracowały do stycznia 1945 r. Do miasta w tym okresie do różnych prac były przyprowadzane komanda więźniów z pobliskiego obozu macierzystego na Zasolu. Nadzorowali ich esesmani, uniemożliwiając mieszkańcom miasta rozmowy i bezpośredni kontakt z nimi, lecz można było udręczonym i schorowanym więźniom nieść potajemną pomoc. Przed przyjściem komand więźniarskich do pracy odważne oświęcimianki w umówionych miejscach pozostawiały żywność, często była to nawet gotowana strawa, którą przygotowywała znacznie starsza od nich Helena Stupkowa, szczególnie zasłużona w tej pomocy. Zofia Szewczyk i Józefa Hatłas dostarczały także więźniom papierosy i lekarstwa, w tym bardzo im potrzebną maść na świerzb, noszącą nazwę „Mitigal”.
Po latach obydwie przyjaciółki w dniu 1 lutego 2011 r. spotkały się podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim w Warszawie, ze wzruszeniem słuchając słów Bronisława Komorowskiego:
Chciałem pogratulować, nie tylko wszystkim odznaczonym i ich rodzinom, ale także społecznościom lokalnym, w których Państwo żyliście. Mam świadomość jak niełatwo zachować się w taki sposób w sytuacji skrajnego zagrożenia własnej rodziny, własnej osoby, jak niełatwo zachowywać się w sposób arcyprzyzwoity, uwzględniający większy dramat i większy lęk innych ludzi. Chciałem podziękować Państwu za to, że w sytuacji skrajnego zagrożenia potrafiliście okazać najszlachetniejszą część ludzkiej duszy.
– mówił podczas tej uroczystości prezydent.
Zofia Zużalek, po udekorowaniu jej Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, wręczyła prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu publikację Adama Cyry, „Cichociemny z Babic”, wydaną kilka lat temu i w tej chwili już niedostępną na rynku księgarskim.
Bohaterem tej książki jest brat Zofii Zużałek, Piotr Szewczyk, który urodził się 9 września 1908 r. w Babicach koło Oświęcimia. Ten wychowanek Gimnazjum im. ks. Stanisława Konarskiego w Oświęcimiu był przed wojną oficerem Policji Państwowej.
Uczestniczył w działaniach wojennych we wrześniu 1939 r., a potem przekroczył granicę węgierską i dotarł do Armii Polskiej tworzonej przez gen. Władysława Sikorskiego we Francji. Tam został żołnierzem Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Zaokrętowany wraz z nią na jednym ze statków, popłynął z Francji do Norwegii, gdzie uczestniczył w bitwie o Narwik wiosną 1940 r.
Po klęsce Francji przedostał się latem 1940 r. do Anglii, aby na wyspach brytyjskich ponownie stać się żołnierzem.
Na początku 1942 r. ppor. Szewczyk, będąc wówczas oficerem Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego, zgłosił się ochotniczo na kilkumiesięczny kurs szkoleniowy cichociemnych i po jego pomyślnym ukończeniu otrzymał awans na porucznika, przyjmując pseudonim „Czer”.
W lutym 1943 r. z lotniska pod Londynem odleciała do okupowanej Polski ekipa spadochronowa licząca czterech skoczków. Po udanym zrzucie por. Szewczyk został skierowany do Lwowa, gdzie jako oficer Armii Krajowej objął dowództwo rejonu dywersyjnego Lwów – Miasto. Podczas wyzwalania Lwowa i w czasie walk o to miasto, trwających od 23 do 27 lipca 1944 r., dowodził kompanią żołnierzy Armii Krajowej, która opanowała m.in. budynek Politechniki Lwowskiej.
Piotr Szewczyk uniknął aresztowania we Lwowie przez NKWD i przedostał się do Warszawy, a następnie do Londynu, gdzie dotarł w lipcu 1945 r. Tam we września zdał relację z dotychczasowych wydarzeń przedstawicielom polskich władz na emigracji. Następnie opuścił Londyn i w październiku był już z powrotem w Warszawie, gdzie został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa na początku listopada 1945 r.
Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z dnia 7 maja 1947 r. Piotr Szewczyk jako kurier rządu emigracyjnego do organizacji „Wolność” i Niezawisłość” został skazany na karę śmierci, którą komunistyczny prezydent Bolesław Bierut zamienił cichociemnemu z Babic na piętnaście lat więzienia.
Piotr Szewczyk przebywał najpierw w więzieniu na Mokotowie, a potem we Wronkach, skąd zwolniono go w stanie krańcowego wyczerpania w maju 1956 r. Po zwolnieniu, nie mogąc znaleźć jako były więzień polityczny odpowiedniej dla siebie pracy, zatrudnił się w 1958 r. warsztacie stolarskim. Kolejno pracował w takich warsztatach w Krościenku, Piasecznie i w Warszawie, gdzie dopiero ciężka choroba, którą przebył na początku 1986 r. uniemożliwiła mu czynną pracę zawodową. Miał wówczas 77 lat.
Piotr Szewczyk, dwa lata później, zmarł 28 stycznia w 1988 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Oświęcimiu. Dzisiaj Jego imię nosi Gimnazjum Gminne Nr 1 w Rajsku koło Oświęcimia. Również jedna z ulic w Oświęcimiu nosi imię mjr. Piotra Szewczyka, który zasłużył sobie swoim życiem i działalnością, podobnie jak i Jego siostra, Zofia Zużałek, na naszą wdzięczną pamięć.
Adam Cyra
Oświęcim, 7 lutego 2011 r.