Egzekucja na Żwirowisku

W latach 1940-1941 egzekucje w obozie macierzystym w Oświęcimiu były wykonywane głównie w żwirowniach, położonych poza ogrodzeniem obozu.

Największa ze żwirowni znajdowała się obok tzw. budynku teatru („Theatergebäude”), który powstał w okresie pierwszej wojny światowej i w latach 1984 -1993 stanowił siedzibę Klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych w Oświęcimiu. Składała się ona co najmniej z dwóch dołów, w których wydobywano żwir. Dzisiaj pozostał tylko jeden z nich – największy, na którym ustawiony jest tzw. „krzyż papieski”. W 1941 r. m.in. na terenie tej żwirowni rozstrzeliwano Polaków, więzionych w obozie macierzystym w Oświęcimiu. Na temat tych egzekucji i ich ofiar zachowały się nieliczne dokumenty niemieckie, które w dodatku częściowo są zafałszowane. Próbę odtworzenia tamtych tragicznych zdarzeń można jedynie z dużym trudem podjąć w oparciu o relacje, wspomnienia i zeznania byłych więźniów. W oparciu o te źródła nie można jednak ustalić dat wszystkich egzekucji, jak również nie sposób podać dokładnej liczby rozstrzelanych i wyszczególnić ich nazwiska.

Jedna z większych egzekucji w żwirowni położonej w pobliżu „Theatergebäude”, której datę można dokładnie ustalić, odbyła się w dniu 3 lipca 1941 r. Zdarzenie to obserwował z bloku nr 28 – były więzień Kazimierz Hałgas (nr 5670), który w swoich powojennych wspomnieniach podał, że:

Stracono wówczas około osiemdziesięciu polskich więźniów politycznych, przywiezionych do KL Auschwitz w transportach krakowskich. Pochodzili oni przede wszystkim z transportów skierowanych z więzienia Montelupich i zarejestrowanych w obozie oświęcimskim w dniu 5 kwietnia, 8 maja i 26 czerwca 1941 r. Byli to głównie pracownicy ubezpieczalni społecznej, gazowni, elektrowni i wodociągów miejskich w Krakowie.

Wraz z nimi zostali prawdopodobnie rozstrzelani więźniowie osadzeni w bunkrze 11 bloku w dniu 30 czerwca, a mianowicie: Leon Jarosz (nr 14600), Roman Popławski (nr 16945), Stefan Tomczyk (nr 16277), Czesław Wilkowski (nr 16000) i Józef Syguda (nr 16539).

Na egzekucję dokonaną – 3 lipca 1941 r. – wielu oficerów SS przyszło wraz z żonami. Kazimierz Hałgas tak zapamiętał tamten dzień:

Obserwowałem to wszystko z okna bloku nr 28. (…) Około dwóch kompanii SS obsiadło żwirownię z harmoniami i harmonijkami (…), grając i śpiewając. Skazańcy stali w dwuszeregu od strony i byli sprowadzani po kilku na dół wśród szpaleru esesmanów. Po drodze pluto na nich, popychano i bito.

Warto także przytoczyć fragment relacji byłego więźnia Kazimierza Szczerbowskiego (nr 154):

Prowadzono ich wzdłuż ogrodzenia w kierunku bloku nr 20 (obecnie nr 28 – dop. AC), po wewnętrznej stronie ogrodzenia i następnie w zagłębieniu na lewo od tego bloku zostali rozstrzelani. Nie widziałem w dole samych skazańców, było to niemożliwe, lecz dostrzegłem sylwetkę oficera SS, odwróconego do nas tyłem, który odczytywał wyrok. (…)

Szczerbowski stwierdza także, że skazańcy pochodzili z różnych bloków i na egzekucję szli z rękami skrępowanymi. Rozstrzelano ich wieczorem. Strzały oddane wtedy do skazańców słyszał Władysław Siwek (nr 5826):

W lipcu 1941 r. po apelu wieczornym słyszeliśmy w obozie salwy karabinowe i strzały z rewolwerów. W dołach obok bramy wejściowej do obozu rozstrzeliwano więźniów z Krakowa.

Stanisław Frankowski (nr 4762) zapamiętał:

W lipcu 1941 r. z piętra bloku IX (obecnie blok nr 24 – dop. AC) obserwowałem egzekucję 79 mężczyzn z Krakowa, którzy podobno pracowali w ubezpieczalni społecznej i należeli do tajnej organizacji Polski podziemnej. Wtedy zginął Łyko, znany sportowiec.

Bronisław Cynkar (nr 183) przed egzekucją rozmawiał z Antonim Łyko, który stwierdził, że wydany na nich wyrok śmierci związany był z wykryciem na terenie ubezpieczalni siatki konspiracyjnej, a następnie widział jak skazańców:

(…) przebrano w najgorsze pasiaki i doprowadzono – jak wydaje mu się – na miejsce straceń, tj. Kiesgrube (żwirownia), za blok nr 13 (obecnie blok nr 11 – dop. AC). Ręce mieli skrępowane drutem kolczastym i zdawali sobie sprawę, że idą na śmierć.

Bezpośrednim świadkiem tej egzekucji był Czesław Sowul (nr 167):

Zostali doprowadzeni do bloku nr 13 (11), a wieczorem podczas apelu pomaszerowali, boso i ubrani tylko w spodnie (bez koszul), do Kiesgrube mieszczącej się obok Theatergebäude.

Później widział jak rozstrzeliwano ich w dole żwirowni, ponieważ znalazł się w grupie sanitariuszy, zabranych ze szpitala obozowego, którzy po egzekucji przewozili ciała ofiar do krematorium.

Stracony został wtedy znany piłkarz Towarzystwa Sportowego „Wisła”, Antoni Łyko (na zdjęciu obok – nr 11780), który był dwukrotnym reprezentantem Polski w latach 1937-1938. Po oddaniu salwy przez pluton egzekucyjny żył jeszcze i dwukrotnie próbował podnieść się o własnych siłach. Wówczas jeden z oficerów SS z bliskiej odległości dobił go strzałem w głowę. Przed rozstrzelaniem Łyko pracował w obozowej ślusarni.

Znany piłkarz Towarzystwa Sportowego „Wisła”, Antoni Łyko (nr 11780).
Znany piłkarz Towarzystwa Sportowego „Wisła”, Antoni Łyko (nr 11780).

W egzekucji tej poniósł śmierć także inny krakowski piłkarz. Był nim Witold Zieliński (nr 15429), zawodnik Klubu Sportowego „Cracovia”, z zawodu grafik. Razem z nim został rozstrzelany również jego młodszy brat Mieczysław (nr 15437), drukarz, którego aresztowano za wydawanie na terenie Krakowa tajnych gazetek. Wówczas mieli zostać również straceni więźniowie o nazwiskach: Schneikart i Zbroja.

Można także ustalić imiona i nazwiska kilkunastu innych ofiar tej egzekucji, przywiezionych w transportach krakowskich do KL Auschwitz w dniach 5 kwietnia i 8 maja 1941 r. Wszyscy oni byli mieszkańcami Krakowa lub pobliskich okolic: August Antosz (nr 11831), Andrzej Bochenek (nr 11870), Władysław Giza (nr 11825), Tadeusz Herbst (nr 11878), Rudolf Kropatsch (nr 11740) – zabrany na rozstrzelanie z bloku szpitalnego, aptekarz Juliusz Jarzyna (nr 15450), lekarz Andrzej Nikiel (nr 11830), student medycyny Witold Słota (nr 12028), jego ojciec – urzędnik Józef Słota (nr 17211), pracownik ubezpieczalni społecznej Stanisław Stuczyński (nr 17188), Aleksander Szymski (nr 11806) – pracownik wodociągów miejskich, urzędnik Józef Węgrecki (nr 11948), Jan Wielgus (nr 11900), Michał Wieczorek (nr 15419), Władysław Ryszko (nr 15444), Tadeusz Bryła (nr 15445), student Akademii Górniczo-Hutniczej Zbigniew Tochowicz (nr 15454).

Ponadto w tej egzekucji zginął dr Bolesław Czuchajowski (nr 17365), z wykształcenia prawnik, pełniący od 1 maja do 2 września 1939 r. obowiązki komisarycznego prezydenta Krakowa, a także Karol Karwat (nr 17349), którego syn Jerzy zaangażował się w działalność dywersyjną przeciwko okupantowi na terenie tego miasta i później po ujęciu więziono go również w KL Auschwitz, gdzie zginął 15 października tegoż samego roku.

Ofiarą tej egzekucji był także Stanisław Łuczyński (nr 17368), pochodzący z Drohobycza, którego nieżyjący już syn – Adam – zamieszkał po wojnie w Oświęcimiu i przez wiele lat pracował jako przewodnik wycieczek węgierskich po ekspozycjach i terenie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.

W egzekucji z 3 lipca 1941 r. w żwirowni obok tzw. budynku teatru („Theatergebäude”) ponieśli także śmierć jeszcze inni więźniowie, przywiezieni w transporcie krakowskim do KL Auschwitz w dniu 26 czerwca 1941 r.: Józef Tomaszewski (nr 17335), Feliks Krzemieniewski (nr 17344), Stefan Godula (nr 17345), Jan Drożański (nr 17354), Jan Dębski (nr 17355), Roman Jabłoński (nr 17356), Engelbert Zając (nr 17357), Władysław Ćwikliński (nr 17358), Stanisław Krzystyniak (nr 17359), Edward Nagawiecki (nr 17360), Józef Woleński (nr 17361), Władysław Zabawski (nr 17362), Władysław Kowalik (nr 17363), Piotr Feliks (nr 17366), Stanisław Kruk (nr 17367), Julian Cygan (nr 17369), Adam Hyla (nr 17370), Franciszek Sikora (nr 17378) i Kazimierz Zachuta (nr 17381).

Za tym, że wyżej wymienieni więźniowie wówczas ponieśli śmierć przemawia m.in. fakt, że ich nazwiska odnotowane są jedynie na liście nowo przybyłych, natomiast nie ma o nich najmniejszej wzmianki w jakimkolwiek innym dokumencie obozowym, z czego wynika, że po przywiezieniu do KL Auschwitz wkrótce zginęli.

Adam Cyra
Oświęcim, 26 czerwca 2008 r.

Komentarze 2

  • Chyba wreszcie znalazlam nazwisko brata mojej babci Marii Filus (z domu Tomaszewskiej). Musieli mieszkac wtedy kolo Krakowa, bo jej ojciec byl naczelnikiem stacji kolejowej w Skawinie. Byl lekarzem i moja babcia szukala go przez cale zycie, nie wiedziala na pewno co sie z nim stalo. Moze ktos pamieta?

  • Zapomnialam dodac ze nazywal sie Jozef Tomaszewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *